Boże Narodzenie

Porodziła swego pierworodnego Syna,
owinęła Go w pieluszki i położyła Go w żłobie. Łk2, 7

Wszystko, co powiem słowy ludzkimi
Będzie za mało,
Jakie wesele Niebu i ziemi Dzisiaj się stało.
O czym sto ludów w próżnej tęsknocie
Wieki marzyło,
To w Betlejemskiej, ubogiej grocie Dziś się ziściło

Rozmyślanie

Dwojakiego rodzaju są przybytki, w których Pan Jezus chętnie przebywa na ziemi, a mianowicie: dusza sprawiedliwa i poświęcona chwale Jego świątynia. W dniu narodzenia Pańskiego zstępujące z Nieba Anielskie chóry oglądały ze czcią i weselem najdoskonalszy wzór obu rodzajów świątyni: łono bowiem Niepokalanej Dziewicy, w którym Słowo Przedwieczne Ciałem się stało, przedstawia niezrównany obraz świątyni wewnętrznej, stajenka zaś betlejemska uważana być może za pierwowzór chrześcijańskiego Kościoła.

Ponieważ tak jeden jak i drugi Przybytek obrany został na mieszkanie przez samego Zbawiciela, oba przeto muszą posiadać wszystkie pożądane przezeń warunki i dlatego wielce pożyteczną będzie rzeczą, poznać bliżej te przymioty, które skłoniły Wcielone Słowo do tego wyboru.

To, że Matka Najświętsza była przepełniona łaską, nie mogło skłonić Boskiego Jej Syna do wybrania Jej przed innymi za żywy przybytek dla Siebie. Łaski te bowiem były własnym Jego darem i nie dlatego obrał Ją za Matkę, że je posiadała, lecz dlatego właśnie tak szczodrze Ją obdarował, że na Nią padł ten zaszczytny wyrok.

Wierność zaś Maryi na tym głównie polegała, iż nie przywłaszczyła Ona sobie nic a nic z otrzymanych darów, lecz wszystkie z równą miłością, jak wdzięcznością zwróciła Temu, co Ją nimi obdarzył.

Jak powiedziała do Gabriela: „Oto Ja służebnica Pana mojego”, tak też i rzeczywiście przez całe swe życie czyniła.

Zobaczmy jeszcze jakich przymiotów Pan Jezus wymaga od materialnego przybytku swego.

Stajenka Betlejemska ciasna, chłodna i uboga była, a jednak wszystkie te niedostatki nie odstręczyły Zbawiciela od obrania Jej za pierwszą świątynię swoją. A więc nie wspaniałość gmachu, nie wytworność jego urządzenia, nie bogactwo wreszcie lub okazałość kościelnych naczyń i aparatów stanowią najświętszą dla Serca Jezusowego pociechę.

Przyjmuje On wprawdzie uprzejmie dla podniesienia czci Jego materialne ofiary, lecz o tyle tylko miłe Mu są one, o ile z oddanego Mu płyną serca.

Tam zaś, gdzie środki na przepych nie pozwalają, nie pogardza On najuboższymi nawet i najskromniejszymi przybytkami, byle Mu w nich tak powszechną, gorącą i ustawiczną cześć oddawano, jak w Betlejemskiej Stajence.

Refleksja

„Królestwo Boże pośród was jest” (Łk, 17,21), powiada Zbawiciel do Apostołów i Uczniów swoich.

Czy króluje istotnie Pan Jezus w sercach naszych tak samowładnie, jak panował w sercach pierwszych Jego wyznawców, zwłaszcza zaś w Najświętszym Sercu Maryi. Czy istotnie, na wzór Jej, nie znamy innej woli nad wolę Jezusa, innego prawa nad Jego zakon, innego upodobania nad to, co Jemu jest miłe.

Służmy naszemu Królowi tak gorliwie, stale i bezinteresownie, jak Mu służyła przez całe życie Maryja.

Żeby się przekonać jak dalece różnym jest postępowanie nasze pod tym względem od postępowania Maryi, wglądnijmy w głąb własnej duszy, w jednej z tych najuroczystszych chwil życia, kiedy i my jak Maryja, przyjmujemy do wnętrza naszego tegoż Boskiego Gościa, którego Gabriel Jej zwiastował.

Zamiast oddać, jak Maryja, pod zarząd Jezusa wszystkie nasze władze i zasoby, zamiast zaprosić Go na stałego Gospodarza w wewnętrznej gospodzie naszej, oddawszy się i sami na Jego rozkazy, my traktujemy Go jak Gościa, z którym zabawiwszy chwilę, zostawiamy Go samego, spiesząc do zajęć światowych i trosk codziennego życia, które tak wyłącznie nas pochłaniają, iż nieraz po przyjęciu Komunii św. przez dzień cały nie pomyślimy o Tym, co nas obecnością swoją uszczęśliwić raczył i nic nie uczynimy, aby Mu pobyt w gospodzie serca naszego uprzyjemnić

Powiecie zapewne, że i Maryja przecie opuszczała nieraz Jezusa, aby się obowiązkami stanu swego zająć?

Prawda – odpowiadamy ale opuszczenie to było tylko materialne, duchem zaś wciąż przy Nim trwała. ciałem oddalała się od kolebki Boskiego Syna swego, by Mu w inny sposób posługiwać, ale zawsze On był ostatecznym celem wszystkich Jej czynności. On nie przestawał ani na chwilę królować w Jej Sercu

A i w kamiennych przybytkach Jezusowych jakże inaczej niż Maryja Go traktujemy. Czyż przy nawiedzeniu świątyń Pańskich nie daleko więcej zajmuje nas wspaniałość budynków, piękność rzeźb i malowideł, a może nawet obecnych tam osób, niż ustawiczna obecność Pana Jezusa na ołtarzu, przed Którym przyklęknąć nawet zapominamy?

Czy nie pozostawiamy naszego Króla i Oblubieńca przez długie dni i noce w zupełnym osamotnieniu, niekiedy nawet bez gorejącej lampy, zamkniętego jak w ciemnicy w owa straszna noc Ogrójcowa?

Postanowienie

Starajmy się wpływać, o ile możemy, na rozbudzenie w duszach pragnienia częstej Komunii i na krzewienie Arcybractwa Ustawicznej Adoracji w połączeniu z opatrywaniem w naczynia święte i „aparata” ubogich kościołów, aby świątynie nasze nie wyglądały jak smutne pomniki minionej pobożności przodków naszych, lecz owszem, aby zawrzały takim życiem, jakie panowało w błogosławionej Stajence Betlejemskiej podczas pobytu w niej Przenajświętszej Rodziny.

Dopomóż nam w tym świętym przedsięwzięciu, o Niepokalana Maryjo!

Możesz również polubić…