Jego postać wyłania się z mroków historii jako syn ziemi wołyńskiej, wykształcony na Wschodzie i Zachodzie, w Moskwie i Paryżu, uczestnik zrywów wolnościowych Wiosny Ludów (1848), kapłan w Petersburgu i arcybiskup warszawski z doby Powstania Styczniowego, 20 – letni zesłaniec w głąb Rosji, założyciel Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi, apostoł ludu wiejskiego w Dźwiniaczce na Podolu, pisarz religijny i autor cennych Pamiętników[1].
1.1. Dzieciństwo
Urodził się 1 listopada 1822 r. w Wojutynie na Wołyniu, jako syn Gerarda i Ewy z Wendorffów Felińskich, w niezamożnej lecz bardzo ambitnej rodzinie szlacheckiej[2]. Otrzymał staranne wychowanie patriotyczne i religijne. Początkowo jego edukacja odbywała się w domu pod okiem guwernerów, a od 1832 r. w gimnazjum w Klewaniu – jednak ta nie trwała długo, gdyż z powodu niskiego poziomu kształcenia i rozwiązłości moralnej, tak pośród profesorów jak i wychowanków, matka zdecydowała o dalszym kształceniu synów[3] w domu przeprowadzając się do Krzemieńca.
Czas nauki chłopców w Klewaniu zbiegł się ze śmiercią ojca (10 stycznia 1833 r.), natomiast najszczęśliwszy okres Krzemieniecki został przerwany przez władze rosyjskie, które w lipcu 1838 r. aresztowały matkę za udział w spisku Szymona Konarskiego[4]. To wydarzenie stało się dla osieroconych dzieci, gorsze niż sama śmierć. Spoza trumny widnieje jeszcze połączenie się w niebie, młodej zaś wyobraźni łatwiej przeskoczyć same progi wieczności, niż przedrzeć się przez tę niezmierzoną, śnieżną pustynię[5] – pisał młody Szczęsny[6].
Dzięki staraniom Ewy oraz jej najstarszej córki Pauliny, młodzi Felińscy nie trafili do domów dziecka, zostali jednak rozproszeni, znajdując schronienie i dach nad głową u krewnych i ludzi dobrej woli.
1.2. Okres studiów i rozpoczęcie kształcenia w seminarium duchownym
Szczęsny trafił pod opiekę Zenona Brzozowskiego (1806 – 1887), zamożnego obywatela Podola, który zadbał o staranne wykształcenie Felińskiego (umożliwił mu studia matematyczne w Moskwie i humanistyczne na Sorbonie i College de France w Paryżu)[7], licząc że w przyszłości stanie się guwernerem jego synów.
Trzyletni pobyt Felińskiego w Paryżu, podczas którego nawiązał wiele znajomości z wybitnymi postaciami polskiej emigracji, upadek powstania wielkopolskiego (1848), w którym wziął udział, oraz śmierć przyjaciela- Juliusza Słowackiego (3 IV 1849) wpłynęły decydująco na jego dalsze losy[8]. Powoli dojrzewała w nim decyzja obrania stanu duchownego, w którym dostrzegał najlepszą drogę w służbie Bogu, bliźnim i Ojczyźnie[9].
Okres studiów to również czas formowania się jego sylwetki duchowej, właśnie wtedy wypowiedział znamienne słowa: Mój punkt widzenia – to wiara, chciałbym, aby wszystko co mnie czaruje i zachwyca miało w niej swój początek[10].
To stwierdzenie doskonale obrazuje fakt, że wartości, które wpoiła w swe dzieci Ewa Felińska, nie zostały zatracone, a wręcz przeciwnie, rozwinęły i stały się fundamentem w budowaniu osobowości, charakteru oraz postawy religijnej i patriotycznej.
Rodzina była dla niego wielkim darem, dlatego też starał się otoczyć troską całe rodzeństwo; i tak jak Paulina, najstarsza siostra, starała się zastąpić młodszemu rodzeństwu matkę, tak Szczęsny stał się dla nich niejako ojcem, opiekunem i pośrednikiem między nimi a zesłaną matką[11]. W jego listach często przewijają się wyrazy wdzięczności, które kieruje do matki, podkreślając, że wszelkie cnoty i dary, które stały się udziałem dzieci są jej zasługą: szczęśliwy, kto ma taką rodzinę, od której nigdy nie doznaje zmartwienia, tylko radość i pociechę, a wszystko to winniśmy Drogiej Mamie, która nas w takiej zgodzie i jedności wychować umiała[12], czy w innym miejscu: oby cnoty dzieci twoich, Najdroższa Mamo, choć słabą jutrzenką oświeciły starość twoją i choć w części oddały ci tę jasność, która od ciebie ciągle spływa na nas[13]. Miłość rodzinna, choć tak wielka, nie przysłoniła mu nigdy prawdziwego i jedynego celu człowieka: Pamiętajmy zawsze, że Chrystus powiedział, że dwom Panom naraz służyć nie można- obierzmy więc sobie Pana i Jemu wierni zostańmy[14].
Po ukończonych studiach, w styczniu 1851 r. Zygmunt Szczęsny powrócił do kraju, by w październiku wstąpić do Seminarium Duchownego w Żytomierzu. Po roku bp Kasper Borowski przeniósł go na dalsze studnia do Akademii Duchownej w Petersburgu, a bp Ignacy Hołowiński podczas swojej ostatniej Mszy św., na rok przed ukończeniem kursu studiów udzielił mu święceń kapłańskich (8 IX 1855 r.)[15].
Po zarysowaniu sylwetki Świętego – pomijając okres od święceń kapłańskich do śmierci, gdyż on zostanie opisany w poszczególnych paragrafach tego rozdziału – pragnę skupić się na działalności eklezjalnej księdza, a później arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.
2. Praca duszpasterska w Petersburgu
Początkowo działalność duszpasterska ks. Felińskiego, związana została z Petersburgiem. To w mieście, łączącym w sobie przepych z ubóstwem, doskonałe wykształcenie z analfabetyzmem, podjął się pierwszych działań na niwie Pańskiej. Oddany bez reszty Kościołowi, wierny Stolicy Apostolskiej, spieszył wszędzie tam gdzie znajdował się głodny Boga człowiek. Stąd też – co zobaczymy w niniejszym paragrafie – z radością podjął się pracy jako ojciec duchowny w Akademii, a czuły na ludzką biedę założył Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Maryi, gromadząc sieroty i opuszczonych starców.
W tym też miejscu zastała go nominacja na Arcybiskupa Warszawy, i choć pełen obaw – jak sam napisał:
przyjąłem tę godność, ponieważ wierzę, że jeśli Bóg nas wzywa, to musi On nadal porządkować wszystkie sprawy i kierować nimi. Przyjąłem ją, ponieważ wiem, że cnota Boska nie żąda od nas ani mądrości, ani siły czy uzdolnień, lecz żąda prawości i uległości i że zdolna jest za pomocą najprostszych środków urzeczywistnić najwznioślejsze dzieła[16]
– wyruszył na miejsce swej arcypasterskiej posługi.
2.1. Tworzenie zgromadzenia księży diecezjalnych
Po otrzymaniu święceń kapłańskich, Neoprezbiter został skierowany do kościoła św. Katarzyny w Petersburgu, administrowanego przez dominikanów. Zamieszkał obok ks. Konstantego Łubieńskiego (1825 – 1869)[17], będącego bliskim współpracownikiem abp Hołowińskiego i to na jego barkach spoczęło powołanie zgromadzenia księży diecezjalnych, o które zabiegał arcybiskup. Owo zgromadzenie, zgodnie z ideą pomysłodawcy miało rozszerzać się coraz dalej po całym kraju, zakładając coraz to nowe domy i opasując powoli nie tylko polskie, ale i rosyjskie prowincje siecią misjonarzy, którzy by nie przestając zajmować się pieczą dusz, zastąpili też zakony pod względem życia wewnętrznego[18]. To właśnie kwestia powstania zgromadzenia była powodem dla którego zdecydowano się na przyśpieszenie święceń Felińskiego.
Tuż po śmierci pasterza, ks. Feliński usłyszał w swym sercu głos, mówiący: Teraz twój czas nadchodzi i zrozumiał, że słowa te tyczą się dzieła rozpoczętego przez Hołowińskiego. Obawiał się, że nie podoła wyzwaniu, lecz szybko zrozumiał, iż przez Chrystusowego ministra nie ludzka, ale Boska moc działa, cała zaś zasługa narzędzia na jego powolności zależy[19]. Wewnętrzne doświadczenia sprawiły, że z całym zapałem pragnął podjąć się tego zadania, jednak nowy porządek hierarchiczny, który zapanował w diecezji sprawił, że zawiązanie się kongregacji było niemożliwe.
2.2. Katecheta i nauczyciel
Początkowo praca parafialna nie przynosiła ks. Felińskiemu wielu zajęć, z listu który napisał do matki 1 października 1855 r. dowiadujemy się, że w nowe obowiązki wszedł zaraz po przeniesieniu się[20] do parafii św. Katarzyny. Przeor o. Maksymilian Staniewski (1795 – 1871) mianował go nauczycielem w przyparafialnej szkole powierzając mu nauczanie języka łacińskiego w pięciu klasach oraz katechizmu w języku francuskim w pensji dla dziewcząt, natomiast w roku szkolnym 1858/1859 matematyki[21]. Lekcje zajmowały wikaremu siedemnaście godzin tygodniowo, drugie tyle poświęcał na przygotowanie się do nich, pozostały zaś czas mógł poświęcić na czytanie i modlitwę, o której pisał, że jest to najlepsza nauka dla kapłana i żadna książka nie oświeci go tyle, ile gorąca i pokorna modlitwa, a szczególnie żadna książka nie da tyle siły do pełnienia swoich obowiązków[22]. Za decyzją przeora, ks. Feliński aż do Wielkiego Postu nie pełnił regularnej posługi w parafii, miał w tym okresie należycie się do niej przygotować. Dopiero od marca 1858 r. do jego obowiązków doszło udzielanie sakramentu pojednania, głoszenie kazań w języku polskim oraz sprawowanie Eucharystii (trzech na intencję konwentu i czterech na własną, co miało stanowić jego utrzymanie)[23].
2.3. Spowiednik i założyciel Zgromadzenia Rodziny Maryi
Posługa w parafii przyniosła wiele korzyści młodemu wikariuszowi, stał się on poszukiwanym i cenionym spowiednikiem. To podczas posługi w konfesjonale zetknął się z problemem pracy charytatywnej, którą zasadniczo zajmował się ks. Łubieński, lecz z powodu wyjazdu spadła ona na barki ks. Felińskiego. W 1857 r. przejął pieczę nad Zgromadzeniem Sióstr Rodziny Maryi, odczytując jednak znaki czasu, musiał zmienić jego charakter, z kontemplacyjnego na kontemplacyjno – czynny. Powierzył mu opiekę nad sierotami, a z czasem także osobami
w podeszłym wieku. Było to pierwsze i jedyne zgromadzenie zakonne w Petersburgu w tym czasie. Siostry prowadziły życie zakonne w ukryciu, na zewnątrz zaś występowały jako opiekunki prowadzonego przez nie Schroniska katolickiego, które posiadało zatwierdzenie monarchy oraz zgodę na własną kaplicę[24].
Oficjalnie wobec władz na czele schroniska stał Komitet złożony z osób świeckich, a jako przewodnicząca figurowała księżna Elżbieta Gagarin wraz z zastępczynią – baronową Zofią Meyendorff. W rzeczywistości jednak kierowniczką schroniska, a równocześnie przełożoną zgromadzenia była Florentyna Dymman (1828 – 1906)[25].
Czytając listy ks. Felińskiego do Matki, możemy dostrzec jak wielką troską otaczał zakład i zgromadzenie, wydaje się, że to one przynosiły mu najwięcej radości. W liście z 20 kwietnia 1858 r. przekazywał:
Oto jakie jest teraz położenie moje. Zdecydowaliśmy się kupić dom dla umieszczenie razem staruszek i dzieci pod zarządem jednej przełożonej i zorganizować zakład porządnie. Mamy już do 80 biednych, dziatek i staruszek razem, ale do ich dopatrywania i uczenia tylko cztery panny, co tej świętej sprawie całkiem się poświęciły[26].
Zaś 15 listopada pisał tak:
Interesa Zakładziku idą doskonale. Cesarz podpisał już Ustawy, kapitał na dom coraz się powiększa, przełożona powróciła z zagranicy i przywiozła z Wilna pięć nowych aspirantek, a przynajmniej drugie tyle zostawiła w wielkim smutku, że zabrać ich nie mogła[27].
Wiadomości o zakładzie kierowanym przez ks. Felińskiego rozchodziły się zarówno wśród ubogich jak i arystokracji polskiej i rosyjskiej. Dzięki jego staraniom schronisko pozyskało wsparcie wielu wybitnych osobistości, a przekonanie, że Opatrzność nie opuści tych, którzy z pokorą i ufnością oddają się pod Jej opiekę[28], sprawiło że sierociniec przez 50 lat należał do najlepiej zorganizowanych zakładów, a zgromadzenie rozrosło się w wielką rodzinę[29].
Zgromadzenie zakonne założone przez ks. Felińskiego nie nawiązywało do tradycyjnych struktur, wytworzył on nowy model organizacyjny i duchowy. Jako wzór postawił siostrom Maryję, a wzajemne stosunki oparł na miłości i równości. Napisaną przez siebie regułę przedstawił ks. Ożarowskiemu, który będąc pod dużym wrażeniem konceptu ks. Felińskiego przekazał ją o. Koźmińskiemu.
Zasadnicza praca sióstr obejmowała trzy kierunki (działalność oświatowo – wychowawczą, opiekuńczą oraz organizowanie kaplic i tworzenie ośrodków religijnych), które siostry realizują nieprzerwanie po dzień dzisiejszy.
Z okresu pobytu ks. Felińskiego w parafii św. Katarzyny zachowała się opinia Józefa Pierlinga, który pisał o nim do swego stryja jezuity:
[ks. Feliński] jest… młodym, ma zaledwie 36 lat… lecz przez te dwa lata, które spędził w naszej parafii pozyskał zaufanie i szacunek wszystkich tutejszych katolików. Pełen godności, skromności, roztropności, a przy tym bardzo pracowity i wykształcony, posiada on wielkie zalety dobrego, a raczej doskonałego kapłana, nie znamy lepszego odeń[30].
2.4. Ojciec Duchowny w Akademii
Jesienią 1856 r. ks. Łubieński wyruszył do Polski pozostawiając wszystkie swoje sprawy ks. Felińskiemu. Jego długa nieobecność sprawiła, że ks. Jakobielski, rektor Akademii Duchownej, zwrócił się do Szczęsnego z prośbą o objęcie posady ojca duchownego i kapelana, a ponieważ zajęcie to odpowiadało jego upodobaniom, a u dominikanów nie miał po co dłużej siedzieć[31] ks. Feliński przyjął tę propozycję (przeniósł się do Akademii z końcem roku akademickiego 1856/1857). Mimo, iż wiele czasu i energii kosztowały go sprawy zakładu i zgromadzenia, oddał się całym sercem alumnom, nie ograniczając swej posługi jedynie do wyznaczonych obowiązków. Jego marzeniem było zaszczepić w sercach przyszłych kapłanów pragnienie wyższej doskonałości, umiłowanie Kościoła, wierność Stolicy Apostolskiej, gorliwość o zbawienie dusz, a także miłość do Ojczyzny[32]. Ks. bp Michał Godlewski pisał o nim:
szybko przywiązał się młody profesor do swoich nowych zajęć, bo drogim mu było życie prawie klasztorne Akademii, droga książka, a nade wszystko młodzież duchowna i niebawem znaczny wpływ na nią zyskał, słodyczą w obejściu, równowagą ducha i natchnionym słowem, rozniecającym w młodych sercach miłość Boga i Ojczyzny[33].
To wówczas powstały Przyjacielskie rady, czyli spisane przez alumnów pogadanki, które wygłaszał im jako ojciec duchowny, gromadząc ich wieczorami i omawiając interesujące tematy dotyczące przyszłej pracy młodych księży
w parafiach. Z tego okresu pochodzą również Konferencje duchowne, które spisał i oddał do druku po powrocie z wygnania. Analizą tych pozycji zajmę się w kolejnym rozdziale.
2.5. Obrońca Byłych Unitów i korespondent ze Stolicą Apostolską
Jego posługa w Akademii nie ograniczała się jedynie do spraw alumnów, ks. Feliński interesował się wydarzeniami w całym cesarstwie, szczególnie zaś tymi, które dotyczyły Kościoła. Nie była mu wiec obojętna sprawa dziernowicka[34], w którą angażując nie stracił stanowiska w Akademii. Dowiedziawszy się bowiem, że arcybiskup chcąc podporządkować się władcy wystosował listy okólne do duchowieństwa zachęcając je do zaprzestania udzielania sakramentów i posług byłym unitom, wraz z ks. Łubieńskim wystosował memoriał do arcypasterza. Przytoczył w nim teksty kanonów i bull papieskich mające związek z tą kwestią oraz wyliczył zgubne następstwa takiej uległości. Memoriał kończył się wezwaniem do arcybiskupa, aby stanął w obronie swych owiec, nie bojąc się znieważenia własnej osoby[35]. Przytoczona sprawa ukazuje ks. Felińskiego jako obrońcę prawdy i spraw Kościoła, który mimo iż wiedział jakie mogę być konsekwencje jego wystąpienia, wolał raczej ponieść osobistą zniewagę niż dopuścić do pozbawienia wiernych posługi sakramentalnej.
Jak możemy przeczytać w pozycji s. Teresy Antonietty Frącek Zesłaniec nad brzegami Wołgi, w Archiwum Watykańskim znajdują się kopie listów naszego Bohatera, w których informował o sytuacji Kościoła katolickiego w Rosji, o rządach metropolity Wacława Żylińskiego (1803 – 1863), o Akademii Duchownej, o stosunkach pomiędzy rządem a biskupami
i wiernymi a także o Schronisku Katolickim i Zgromadzeniu Sióstr Rodziny Maryi. Część z tych listów była przekazywana przy udziale brata Juliana i Zmartwychwstańców, niektóre zaś młody Duchowny adresował bezpośrednio do mons. Angelo Bianchi. Wiadomo również, że ks. Feliński korespondował z innymi osobistościami związanymi
z Watykanem, jednak te listy się nie zachowały[36].
2.6. Biskup nominat
Koniec posługi w Petersburgu związany był ze śmiercią abp. Antoniego Melchiora Fijałkowskiego (1778 – 1861) i niespodziewaną nominacją ks. Felińskiego na arcybiskupa Warszawskiego .
Margrabia Wielkopolski przybyły do cesarstwa (7 listopada) na wezwanie Aleksandra II przedstawił mu pilne sprawy w Królestwie. Jedną z nich była kwestia obsadzenia wakującej stolicy metropolitalnej w Warszawie. Wielkopolski uważał, że nowy pasterz koniecznie musi pochodzić spoza Królestwa oraz być mężem cnót ewangelicznych, któryby umiał skutecznie rozciąć trudności wynikłe z wydalenia prałata Białobrzeskiego i zamknięcia kościołów i taktem swoim uspokoić zbyt rozkołysane umysły wiernych[37]. Argumenty, które wysunął margrabia przemówiły do umysłu cesarza i zgodził się na szybkie obsadzenie metropolii.
Łubieński, który w tym czasie przebywał w Petersburgu, wysunął kandydaturę swojego Przyjaciela, nie informując go o niczym, a 15 grudnia przybył do Akademii oznajmić mu, że ma zostać arcybiskupem warszawskim oraz że car zgodził się na jego kandydaturę i sprawa jest już w toku. Wiadomość przyniesiona przez przyjaciela wydawała mu się zupełnie niemożliwą, lecz widząc powagę z jaką oznajmił mu ją Łubieński, rzekł: jeśli rzeczywiście Pan Bóg ten cud uczyni, to ufam, iż uczyni też i ten drugi, że da mi łaskę potrzebną do godnego spełnienia tak bardzo siły moje przewyższających obowiązków[38].
W związku z sytuacją w Królestwie oraz szybkim i dobrym wyborem kandydata przez cesarstwo, Stolica Apostolska, zrezygnowawszy z procesu kanonicznego, w kilka tygodni doprowadziła do prekonizacji ks. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego oraz wysłała odpowiednie bulle.
W wigilię konsekracji (25 stycznia 1862 r.) Biskup Nominat odbył audiencję u cesarza, podczas, której padły znamienne słowa:
Powaga Kościoła i głos przekonania – oto jedyne argumenty jakich użyć mogę. Uręczam W[aszą] C[esarską] M[ość], że nie tylko jako kapłan lecz i jako miłujący swój kraj patriota dołożę starań, by nie dopuścić do podobnego nieszczęścia. Jeśliby jednak naród w szale zapamiętania nie uwzględnił mych przedstawień i ściągnął na siebie groźne następstwa represji, ja przede wszystkim spełnię obowiązki pasterza i podzielę niedolę ludu mego, chociażbym sam stał się swych nieszczęść sprawcą[39].
Ta wypowiedź świadczy o trosce, którą ks. Feliński jako pasterz warszawski pragnął otoczyć powierzonych sobie wiernych, oraz miłość do Kościoła i wierność powołaniu do którego został wezwany. Żadne zewnętrzne uwarunkowania, nawet podzielenie losu narodu, nie mogły zmienić jego pasterskiego programu, który powstał w Petersburgu. Zakładał w nim miłość do swoich i żądzę ofiary za wiarę i Ojczyznę. Pragnął iść oświecać, koić, hamować wybuchy pasterską powagą, popierać pożyteczne poczynania rządu i bronić niezachwianych praw narodu[40].
Wieczorem w dniu konsekracji, metropolita spotkał się z alumnami Akademii, którzy składali hołd nowemu pasterzowi oraz dziękowali za jego posługę. Po tych wydarzeniach Arcybiskup pozostał kilka dni w Petersburgu, by 31 stycznia 1862 r. wyruszyć do Warszawy i objąć swą nową posługę.
3. Działalność apostolska w Archidiecezji Warszawskiej
Diecezja warszawska, została powołana do istnienia przez Papieża Piusa VI w 1798 r., a w 1818 r. podniesiona do godności metropolii. Pierwszym pasterzem Warszawy został ks. abp Franciszek Skarbek – Malczewski (1754 – 1819), lecz zarówno on jak i jego następcy, bardzo krótko sprawowali swój urząd. Do ich grona dołączył także, ks. Zygmunt Szczęsny Feliński, sprawując swoje rządy od 10 lutego 1862 r. do 14 czerwca 1863 r.[41].
Sam początek rządów Biskupa Nominata, rzuca światło na całość jego pasterskiej posługi. Wraz z otrzymaną nominacją rozpoczął rekolekcje, podczas których najmocniej przemawiały do niego słowa Jezusa: Jam jest Prawa (J 14,6). Wtedy też uświadomił sobie, że Zbawiciel domaga się od niego porzucenia wszelkiej obłudy i stanięcia wobec Boga i ludzi, takim jakim jest. Owo natchnienie stało się dla niego przewodnią nicią postępowania, od której w żadnym wypadku nie zamierzał odstąpić[42].
Jak zobaczymy w tym paragrafie, ks. Feliński, mimo licznych trudności i cierpienia, nie porzucił programu wytyczonego dla swych rządów, co stało się przyczyną jego dwudziestoletniego wygnania, a po amnestii, zakazu osiedlenia się w Królestwie.
3.1. Odrzucenie i uznanie za „carskiego agenta”
Nowy metropolita przybył do archidiecezji późnym wieczorem w niedzielę, 9 lutego 1862 r. Na dworcu w Warszawie przywitało go kilku księży na czele z ks. Ludwikiem Czajewiczem (1826 – 1910) i grupa wiernych. Owe chłodne przyjęcie wiązało się z nieufnością wobec wszystkiego co pochodzi ze Wschodu, podejrzewając pasterza o służalczość wobec cara, a nawet o zdradę Ojczyzny[43]. Jednakże nie wszyscy byli krytycznego zdania, ks. Wincenty Popiel (1825 – 1912) po usłyszeniu informacji, napisał, że w życiu miał mało tak radosnych chwil, jak właśnie ta, w której dowiedział się, że ks. Zygmunt Szczęsny Feliński zamianowany został arcybiskupem warszawskim[44].
W swoich Pamiętnikach ks. Feliński pisał:
Z postawieniem nogi na ziemi warszawskiej rozpoczęło się moje trudne, po ludzku mówiąc, niemożebne posłannictwo. Znalazłem się sam jeden, bez przyjaciół osobistych, bez politycznych stronników, bez tej nawet pomocy jaką daje doświadczenie i rutyna; mając przeciw sobie z jednej strony rząd, co zawzięcie prześladował to wszystko, co mi jest najdroższym […], z drugiej strony stronnictwo ruchu, poczytując za zbrodnię każde antyrewolucyjne dążenie i głoszące przed narodem, żem rządowym tylko poplecznikiem, przysłanym na sparaliżowane szlachetnych usiłowań patriotów. Gdybym mógł przynajmniej liczyć na poparcie duchowieństwa, ale i pod tym względem nie łudziłem się wcale […] ogromna większość duchowieństwa była mi nieżyczliwa, już to jako obcemu, już jako rządowemu, już wreszcie jako temu, co otrzymał to, za czym oni na próżno się ubiegali[45].
Jednak nastroje w Królestwie go nie zraziły, nazajutrz, zaraz po swoim przybyciu spotkał się z kapłanami, tłumacząc im swoje zamiary i żądania. Powiedział, że pragnie wraz z nimi pracować dla Kościoła i Ojczyzny oraz podkreślił, że każdy kto zechce podać mu pomocną dłoń oraz podzieli z nim program, jaki opracował dla diecezji, znajdzie w nim zawsze bratnie serce.
3.2. Rekoncyliacja sprofanowanych Świątyń
Pierwszym i jak się wydaje najtrudniejszym zadaniem była rekoncyliacja sprofanowanych świątyń (katedry św. Jana Chrzciciela i kościoła św. Anny) i otwarcie zamkniętych już od czterech miesięcy kościołów[46]. W tym celu abp Feliński polecił regensowi, ks. Czajewiczowi, rozesłanie okólnego pisma do wszystkich przełożonych warszawskich kościołów. Regens zaproponował, aby przy pomocy Kuriera[47],powiadomić opinię publiczną, jednak Metropolita był przeciwnego zdania, uważając, że sprawy Kościoła nie powinny być zależne od opinii publicznej;
po cóż mamy stosować się do fantazji ulicy, kiedy ulica w żadnym razie do nas stosować się nie myśli? Czyż Kościół jako filar i utwierdzenie prawdy winien być gwiazdą przewodniczką dla całego społeczeństwa, ma zejść do roli jakiegoś sztucznego fajerwerku, co pali się lub gaśnie dla uciechy widzów, wedle fantazji puszkarzy? Trzeba nareszcie wstąpić na szerszą drogę i zaniechać tych niezgodnych z godnością Kościoła zwyczajów[48].
W dzień rekoncyliacji ogromne rzesze wiernych przybyły do otwartych kościołów, szczególnie licznie zebrały się w katedrze św. Jana, gdzie uroczystościom miał przewodniczyć sam metropolita. W kazaniu arcybiskup ukazał świątynię jako dom Boży, zachęcał wiernych do miłości i modlitwy za ojczyznę, a równocześnie prosił o zaprzestanie śpiewu patriotycznych pieśni w świątyniach, które mogłyby doprowadzić do kolejnych profanacji. Słowa, które wypowiedział zostały opacznie zrozumiane, partia ruchu uznała, że ks. Feliński namawia naród do opuszczenia rąk i czekania na carskie łaski, ponadto jego przemówienie, po uprzednim przeredagowaniu i zmodyfikowaniu zostało umieszczone w prasie nie oddając wiernie słów metropolity.
3.3. Praca nad odrodzeniem religijnym
Niezwłocznie po objęciu rządów nasz Bohater rozpoczął pracę nad odrodzeniem religijnym Archidiecezji oraz odsunięciem rządu od wewnętrznych spraw Kościoła. Jego praca skoncentrowała się przede wszystkim na polu religijnym, duszpasterskimi kościelnym. Zachęcony słowami Piusa IX:
teraz zaś do ciebie ten list piszemy, abyś tym lepiej mógł poznać jaką ku tobie… życzliwość mamy… A nie możemy taić, iż niemałej troski i obawy doznajemy widząc dokładnie, w jak trudnych czasach masz rządzić… Zachęcamy cię jednak, abyś wzmocniony łaską Pana naszego Jezusa Chrystusa, … starał się najusilniej dopełnić wszystkich obowiązków dobrego pasterza (list papieża Piusa IX, 20 lutego 1862 r.)[49],
oddawał się swym pasterskim obowiązkom. Wizytował parafie, kościoły, nawiedzał instytucje dobroczynne (zarówno te prowadzone przez katolików jak i przez wyznawców innych religii) oraz zakłady naukowe.
Podczas wizytacji w Mszczonowie, gdzie poświęcił kamień węgielny pod kościół parafialny, a później katechizował dzieci, doszła do niego wieść, że w Warszawie, w kościele kapucynów, doszło do kolejnych przepychanek, podczas których zginęła młoda dziewczyna. Powróciwszy do Warszawy udał się do namiestnika i w twardych słowach poprosił, aby policja nie wtrącała się do tego, co dzieje się w kościołach, w przeciwnym zaś razie zmuszony będzie publicznie zaprotestować przeciw takiemu bezprawiu[50].
3.4. Troska o poziom kształcenia kleru
Kolejną troską ks. Felińskiego był niski poziom kształcenia w Seminarium i Akademii Duchownej, dlatego też powołał nowych, wykształconych profesorów oraz odpowiednich zwierzchników (na rektora seminarium – ks. A. Dunajewskiego, a na rektora Akademii – ks. W. Popiela). Wprowadził nowe podręczniki oraz zapoczątkował system kształcenia odpowiadający zaleceniom Stolicy Apostolskiej.
Często odwiedzał te zakłady naukowe, interesował się ich poziomem kształcenia oraz warunkami materialnymi. Zabiegał o zwiększenie liczby seminarzystów, pozyskanie funduszy na wysyłanie alumnów za granicę w celach naukowych, a dla dwóch paulinów, z własnej pensji, ufundował stypendia, aby mogli kształcić się w Akademii Duchownej[51].
Oprócz oficjalnych wizyt Arcybiskup oddziaływał na alumnów przez osobiste kontakty. Celebrował dla nich Msze św., uczestniczył w wykładach inauguracyjnych, głosił nauki oraz często wstępował do ich kaplicy na modlitwę. Jak pisze B. Kumor, ponad pięćdziesięciu kleryków wychowanych w Akademii w epoce reform Felińskiego, stało się w późniejszym okresie elitą intelektualną pośród polskiego kleru[52].
Nowy Metropolita nie poprzestał na reformie Seminarium i Akademii, z wielkim zapałem chciał utworzyć w Warszawie centrum odrodzenia duchowego, dlatego też zaczął gromadzić wokół siebie gorliwych i wykształconych kapłanów, których sprowadzał do stolicy z diecezji Królestwa, a nawet z zagranicy (Paryż, Rzym). Pragnął rozbudzić w sercach duchownych gorliwość i dyscyplinę kościelną, w tym celu, nie poprzestając na własnym przykładzie, wzywał ich do odprawiania wspólnych rekolekcji. Pierwsze z nich odbyły się już w Wielkim Poście 1862 r. w klasztorze Bernardynów na Czerniakowie.
Oprócz troski o dobro duchowe kleru, zabiegał o pogłębienie ich formacji intelektualnej, w tym celu postawił większe wymagania podczas egzaminów na beneficja, zarządził utworzenie bibliotek dekanalnych oraz zachęcał kapłanów do uczestniczenia w specjalnych wykładach zorganizowanych w Akademii[53].
3.5. Próba zwołania synodu diecezjalnego i wierność wobec Stolicy Apostolskiej
Duże nadzieje wiązał także, z synodem diecezjalnym, który przygotowywał w porozumieniu z papieżem Piusem IX. Wstępem do niego miał być zjazd duchowieństwa, obradujący w Warszawie 15 stycznia 1863 r., podczas którego poruszył kilka naglących kwestii, prosząc o wypowiedź zgromadzonych dziekanów[54]. Sytuacja polityczna w Archidiecezji uniemożliwiła zwołanie synodu, jednak starania, które w tym celu poczynił ks. Feliński świadczą o jego gorliwości apostolskiej oraz wykorzystaniu wszelkich możliwych środków w celu przywrócenia Kościołowi niezależności i jedności wewnętrznej.
Arcybiskup wszelkie sprawy duchowe przeprowadzał zgodnie z przepisami prawa kanonicznego oraz rozporządzeniami Stolicy Apostolskiej, z którą utrzymywał systematyczny kontakt. Chcąc wyrazić swą jedność z Ojcem Świętym, zwrócił się do Imperatora z prośbą o zezwolenie na wyjazd do Rzymu, na kanonizację męczenników japońskich, na którą wzywał papież. Nie otrzymawszy zezwolenia, wysłał do Piusa IX dwa listy, podpisane przez wszystkich biskupów Archidiecezji wyrażające wierność i przywiązanie do Głowy Kościoła, jeden drogą prywatną, drugi rządową, jak się spodziewał, wysłany drogą oficjalną do Papieża nie dotarł, lecz został zatrzymany przez władze rosyjskie (do dziś znajduje się w aktach Komisji Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego)[55].
Dzięki jego staraniom Stolica Apostolska obsadziła cztery stolice biskupie w Królestwie (Płock, Sejny, Kielce i grekokatolicką w Chełmie) oraz mianowała dwóch biskupów pomocniczych (Warszawa i Chełm)[56].
3.6. Troska o wiernych
Działalność duszpasterska Metropolity objęła wszystkie dziedziny życia religijnego narodu. Charakterystyczną cechą jego pasterzowania był bezpośredni kontakt z wiernymi oraz próba wejścia w ich problemy i dylematy. Najlepszą okazję w tym celu stanowiły celebracje liturgiczne, zarówno w Warszawie jak i na prowincji oraz niedzielne spotkania w rezydencji na Miodowej, podczas których dawał posłuchanie wszystkim osobom, udającym się do niego w jakim bądź interesie[57].
Podobnie jak w Petersburgu, nie był mu obojętny los sierot i ubogich. Dlatego już trzy miesiące po swoim przybyciu do Warszawy, otworzył schronisko dla ubogich dziewcząt i powierzył je opiece Sióstr Rodziny Maryi, które na jego prośbę przybyły z Rosji. W 1863 r. Zygmunt Lasocki, przejęty ideą ks. Felińskiego otworzył podobny zakład dla chłopców. W trosce o dziewczęta upadłe moralnie sprowadził do Stolicy Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, z m. Teresą Potocką na czele[58].
Ważnym elementem w jego posłudze duszpasterskiej było głoszenie Słowa Bożego. W swoich kazaniach mówił głównie o miłości Boga, Kościoła i Ojczyzny oraz jedności wiernych z pasterzami i Stolicą Apostolską. Nie pomijał jednak tematów społecznych, moralnych czy odnoszących się do konkretnej grupy słuchaczy.
3.7. Ożywienie życia religijnego
Metropolita warszawski w ciągu kilku miesięcy pasterzowania przyczynił się znacznie do ożywienia życia religijnego archidiecezji. Zwrócił uwagę na dwa istotne nabożeństwa: kult Najświętszego Sakramentu i cześć ku Matce Bożej.
Rozszerzanie kultu Najświętszego Sakramentu znalazło wyraz w zaprowadzeniu w metropolii nabożeństwa czterdziestogodzinnego. Faktem jest, że owo nabożeństwo w Polsce było już znane, jednak zaprowadzenie go w Warszawie, zaraz po rekoncyliacji sprofanowanych świątyń i otwarciu kościołów, jako wynagrodzenie Bogu za zniewagi, nie było zupełną nowością[59]. Arcybiskup pozbawił to nabożeństwo jakiegokolwiek charakteru politycznego, pragnąc by przyczyniło się ono do pogłębienia życia religijnego oraz oczyszczenia obrzędów liturgicznych z wszelkich naleciałości niezgodnych z duchem Kościoła[60].
Podczas, wcześniej wspomnianego, zebrania przedsynodalnego ks. Feliński zaznaczył, że każdy kościół, który pragnie pozwolenia odprawiania nabożeństwa z wystawieniem Przenajświętszego Sakramentu, z łatwością uzyska[61]. Dodatkowo zachęcał, aby po nieszporach udzielano błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem, a także, aby prymaria odbywały się z wystawieniem w puszce.
Metropolita w trudnym okresie swego pasterzowania włączył pobożność Maryjną w program swej działalności duszpasterskiej. Ku Jej czci rozpowszechnił w całej archidiecezji nabożeństwa majowe połączone z wystawieniem Najświętszego Sakramentu oraz z głoszeniem Słowa Bożego. Po latach kard. Wyszyński mówił: Maryjny program
abp Felińskiego, to wytknięty szlak wspólnej drogi Narodu i Kościoła[62].
Na uwagę zasługują także procesje prowadzone przez Metropolitę, w jednej z nich, z okazji Uroczystości Bożego Ciała (04.06.1863 r.) wzięło udział duchowieństwo obu obrządków i licznie zgromadzeni wierni[63]. Na zakończenie tej procesji, w Kościele oo. Bazylianów odczytana została Ewangelia w języku łacińskim i staro – cerkiewno – słowiańskim, a Arcybiskup udzielił błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem[64].
3.8. List do Cara i Zesłanie w głąb Rosji
Zaostrzona sytuacja społeczno – polityczna oraz wykroczenia wobec praw Kościoła i ludu[65] zmusiły Arcypasterza do kolejnych rozmów z rządem i napisania listu do cara Aleksandra II[66]. Publikacja protestu w francuskiej prasie zdecydowała o wezwaniu metropolity do Petersburga.
Arcybiskup został wezwany 12 czerwca, na załatwienie najpilniejszych spraw otrzymał jeden dzień. Przypuszczając, że jego wygnanie może potrwać wiele lat, na zwołaniu konsystorza, przekazał władzę na czas swojej nieobecności ks. prałatowi Pawłowi Rzewuskiemu oraz wyznaczył pięciu jego następców na wypadek aresztowania lub zesłania. Swoją przemowę zakończył słowami:
Strzeżcie praw Kościoła św., pilnujcie gorliwie tej św. wiary naszej, przeciwnościami nie zrażajcie się, miejcie Pana Boga w pamięci i sercu. Jeżeliby Was kto namawiał do takiego czynu, którego popełnić się nie godzi bez uchybienia prawom Bożym i prawom Kościoła, odpowiadajcie każdy: Non possumus, odpowiadajcie wszyscy: Non possumus. A choćby te rozkazy od najwyższej przychodziły władzy, choćby w imieniu moim, choćby były moje, czego nie daj Boże, choćbyście sądzili, że to moje pismo, że to mój głos, nie słuchajcie, nie wierzcie[67].
Ks. Feliński opuścił Warszawę 14 czerwca 1863 r. Następnie trafił do Gatczyna, gdzie był internowany w pałacu cesarskim. Jego nieugięta postawa i sprzeciw wobec nakazu odcięcia się od Stolicy Apostolskiej i podporządkowania się rządowi carskiemu sprawiły, że droga do Stolicy została dla niego zamknięta. Skazano go na długoletnie wygnanie do Jarosławia nad Wołgą.
4. Troska o Kościół podczas zesłania do Jarosławia nad Wołgą w latach 1863 – 1883
W liście do Sióstr Karmelitanek, Arcybiskup zanotował: wiem, że mnie tu Pan Bóg nie przysłał dla trudów apostolskich, ale dla pracy wewnętrznej i z tego też przede wszystkim wyliczyć mi się przyjdzie w dzień porachunku[68]. I rzeczywiście praca duszpasterska nie przynosiła mu wielu zajęć, jednak nie może ona pozostać owiana milczeniem. Analizując jego eklezjalną działalność, wydaje się że możemy podzielić ją na dwie grupy. Pierwsza objęłaby troskę o Archidiecezję i jej przyszłych pasterzy, oraz starania o rozwój zgromadzeń zakonnych, druga natomiast duszpasterstwo zesłańców, wśród których się znalazł.
4.1. Zarząd Archidiecezją z wygnania
Zesłany Arcybiskup nosił w sercu troskę o dobro Kościoła i Ojczyzny, która wyznaczała mu program pracy wewnętrznej oraz działalności duszpasterskiej. Choć pozornie zesłanie w głąb Rosji, oddalenie od Ojczyzny i odsunięcie od zarządu archidiecezją pozbawiało go możliwości działania, ks. Feliński nie tracąc nadziei poddał się rozporządzeniom Stolicy Apostolskiej opublikowanym w Encyklice Ubi Urbaniano z 30 lipca 1864 r. i nie zrzekł się arcybiskupstwa[69]. Pasterz oddał się całkowicie do dyspozycji papieża, stanowczo sprzeciwiając się naciskom rządu w sprawie rezygnacji ze stolicy biskupiej. W liście z okazji Soboru Watykańskiego I pisał:
Nadarza mi się wreszcie korzystna sposobność,… aby świadczyć nie tylko o naszym osobistym do Ojca Świętego przywiązaniu, ale i o naszej niewzruszonej wierze w nieomylność Stolicy Świętego Piotra… Gorąco pragnę zamanifestować tę wiarę i dołączyć do przedstawicieli Kościoła Powszechnego mój głos w obronie tej prawdy… Wszyscy, gorliwi katolicy naszego kraju, spoglądają na Rzym, jak na gwiazdę polarną, ukazującą ratunek. Im większy będzie blask tej gwiazdy, tym większa będzie nasza radość i żywsza nadzieja, że ta słaba barka polskiego Kościoła, targana dzisiaj burzą, nie zostanie rozbita i dotrze, wcześniej lub później, do spokojnej przystani[70].
Zarząd Archidiecezją był utrudniony, wszelkie stosunki musiały odbywać się drogą oficjalną – przez sekretariat stanu w Petersburgu. Na szczególną uwagę zasługują sprawozdania przesyłane przez bp. Rzewuskiego, w których informował o zarządzeniach władz państwowych, wszystkich aresztowaniach oraz karach nałożonych na kapłanów. Pisma te, choć z opóźnieniem, docierały do rąk ks. Felińskiego, o czym świadczą wzmianki o jego odpowiedziach[71].
4.2. Starania o rozwój Akademii Duchownej
Powyższe trudności nie zniechęcały go jednak do gorliwej pracy na rzecz diecezji. Jego starania o wykształcenie kapłanów oraz ich duchowy rozwój, nie zakończyły się wraz z wygnaniem ze stolicy arcybiskupiej. Wielką uwagę poświęcał Akademii, gdzie na miejsce poprzedniego rektora W. Popiela, nominowanego na biskupa płockiego, starał się o wprowadzenie ks. Henryka Kossowskiego (1828–1903). W tym celu pisał do ministra dla spraw Królestwa Polskiego Adama Łęskiego oraz do bp. J.M. Staniewskiego wikariusza kapitulnego archidiecezji mohylewskiej. Starania te zostały urzeczywistnione, ks. Kossowski 9 listopada 1863 r. objął urząd rektora i kontynuował reformy rozpoczęte przez Arcybiskupa, aż do zamknięcia Akademii w 1867 r.[72]. Ks. Feliński swą troską otaczał także seminarium archidiecezjalne, gdzie po tym jak rząd nakazał ks. A. Dunajewskiemu w 1864 r. opuścić urząd i Warszawę, rektorem został zamianowany przez ks. Rzewuskiego, ks. Kazimierz Ruszkiewicz (1836 – 1925)[73].
4.3. Zaangażowanie w rozwój zgromadzeń zakonnych
Arcybiskup Feliński, który wysoko cenił życie zakonne, uważając je za serce Kościoła, zamknięty w rosyjskiej samotni, niósł swą pomoc tym wszystkim zgromadzeniom, które się do niego zwracały. Dzięki jego staraniom i protekcji zgromadzenia sióstr felicjanek z Krakowa, kapucynek z Przasnysza oraz Matki Bożej Miłosierdzia z Warszawy i Laval otrzymały papieskie zatwierdzenie[74]. Czynił to, mimo iż wiedział, że w razie wykrycia czekają go poważne represje ze strony rządu. Wielką troską otaczał założone przez siebie zgromadzenie Sióstr Rodziny Maryi i choć w pierwszych latach unikał korespondencji, nie chcąc narazić sióstr na represje, świadczył im cichą pomoc materialną i duchową. Po dziecięciu latach milczenia Arcybiskup skierował do sióstr cykl czterdziestu trzech konferencji, znanych dziś jako Listy ascetyczne, stanowiące podstawę ich formacji zakonnej. Swą opieką otoczył także dwa zakony, które podzieliły jego los (karmelitanki wygnane z Poznania i wizytki wyrzucone z Wilna). Wśród licznych prześladowań jakie spadły na Kościół i naród, zachował spokój i z nadzieją zachęcał zakony do wytrwania w jedności oraz kierował ich uwagę ku Bogu miłosiernemu, wskazywał na Maryję stojącą pod krzyżem, na Chrystusa, na Jego zwycięstwo[75]
4.4. Posługa w Jarosławiu
Pomimo licznych represji ze strony władz rosyjskich oraz nadzoru policyjnego, ks. Feliński rozwinął działalność duszpasterską, obejmując swoją opieką katolików, którzy przyjęli przybyłego do Jarosławia arcybiskupa Warszawy bardzo życzliwie. Od razu po osiedleniu się, Feliński, jak notuje w swoich Pamiętnikach, obmyślił plan, według którego miał urządzić swe życie. Udostępnił kaplicę domową, dość obszerną, by mogła pomieścić szczupłą parafię, ale gubernator oświadczył, iż bywać w niej tym tylko będzie wolno, którzy otrzymają od niego osobiste pozwolenie[76]. Jego działalność, choć dozwolona przez rząd, była dość niewygodna, dlatego też, już po kilku tygodniach otrzymał nakaz zaprzestania głoszenia kazań, pod groźbą zamknięcia kaplicy. Na tym jednak, nie zakończyły się represje, którym został poddany. W 1870 r. przez pięć miesięcy nie wypłacono mu pensji, próbując niedostatkiem zmusić go do zrezygnowania, ks. Feliński nie ugiął się tym działaniom, sprzedał mieszkanie oraz meble i zakupił mały domek, w którym także udostępnił kaplicę na nabożeństwa[77].
Wszelkie nabożeństwa poprzedzone były posługą w konfesjonale. Do spowiedzi przybywali miejscowi katolicy, ale także wygnańcy z odległych stron. Przykładem może być starzec, który dowiedziawszy się, że w Jarosławiu przebywa polski biskup wędrował dwa tygodnie, aby wyspowiadać się przed śmiercią[78].
4.5. Próby wzniesienia Świątyni i działalność duszpasterska wśród wygnańców
Dobry Pasterz podjął też plan wzniesienia świątyni katolickiej. W tej sprawie wysłał kilka listów do bp. Popiela, ss. Karmelitanek, Grocholskich z Podola, hr. Kamili Bystrzonowskiej z Paryża, a także do swego brata Juliana[79]. Zorganizował Komitet budowy kościoła, który wystąpił do władz z prośbą o otwarcie świątyni, zakupił budynek oraz zebrał konieczne fundusze do adaptacji go na kościół, jednak władze rosyjskie zwlekały z udzieleniem pozwolenia, powodem miał być przebywający na wygnaniu arcybiskup Feliński[80]. W styczniu 1875 r. Wygnaniec urządził kaplicę w dolnej części domu przeznaczonego na kościół i odprawił w niej publiczne nabożeństwo. Niestety rok później rząd nakazał zamknięcie kaplicy, aż do momentu zebrania całej kwoty (4600 rubli) potrzebnej na przebudowę. W 1882 r. w kasie znajdowało się już dziesięć tysięcy rubli, jednak oczekiwanej zgodnie było.
Troska o kościół dalece przesłaniała jego potrzeby osobiste, zapytany przez gubernatora Jarosławia (w 1879 r.) o to, czy ma do przedstawienia imperatorowi jakąś osobistą potrzebę odrzekł: że prosi o pozwolenie na rozpoczęcie budowy kościoła. Na to mu nic nie odpowiedziano[81]. Rzeczywiście, dopiero gdy Duszpasterz opuścił Jarosław, nadeszła zgoda na otwarcie świątyni (1884), a 26 marca 1886 r. posiadłość została notarialnie zapisana na rzecz konsystorza rzymskokatolickiego archidiecezji mohylewskiej[82]. Pomimo, iż ks. Feliński nie miał dalszego wpływu na prace przy przebudowie, mieszkańcy zawsze uważali go za fundatora kościoła, a późniejszy proboszcz ks. Marian Tokarzewski (1873 – 1941) pisał o nim, że nie tylko kościół zbudował z niczego, ale co ważniejsze, utrwalił ducha katolickiego i polskiego w trzech pokoleniach[83].
Jego troską nie było jednak jedynie miejsce w którym wraz z wiernymi mógł zgromadzić się na modlitwie. Pragnął również poznawać ich potrzeby oraz utworzyć zwartą wspólnotę Kościoła w tym celu
w niedzielę po sumie zapraszał wszystkich obecnych w kaplicy na herbatę i tu miał zręczność zetknąć się z całą parafią, bez względu na stosunki osobiste. Toż samo miało miejsce w Wielkanoc, przy wspólnym pożywaniu święconego; na imieniny zaś i w rocznicę jego konsekracji cała parafia zbierała się u niego wieczorem na kolację[84].
Dla najbliższych znajomych organizował zaś spotkania czwartkowe, podczas których odbywały się wspólne czytania oraz rozmowy o najważniejszych sprawach.
Nie był mu także obojętny los dzieci, uczył je religii oraz przygotowywał do sakramentów. Źródła nie podają czy udzielał sakramentu bierzmowania, wiadomo jednak, że aby udzielić sakramentu małżeństwa musiał starać się o specjalne pozwolenie w konsystorzu mohylewskim[85]. Śpieszył na każde wezwanie wiernych, nie zważając na pogodę czy niedogodności, służył opieką sakramentalną także w szpitalu, mimo iż prowadziło to do doniesień do ministerstwa w Petersburgu a także do kancelarii imperatora[86].
4.6. Amnestia
W 1883 r. w wyniku porozumienia między Rosją a Stolica Apostolską, ks. Feliński uzyskał wolność. 15 marca papież Leon XIII przeniósł go na tytularną stolicę Tarsu, jednakże oficjalne pozwolenie na opuszczenie Jarosławia przyszło wraz z koronacją Aleksandra III na cara Rosji, w maju tegoż roku[87].
Pamięć o nim pozostała długo żywa nad brzegami Wołgi. Tamtejsi mieszkańcy przechodząc obok domu, w którym mieszkał zdejmowali nakrycie głowy, żegnali się i mówili: tu mieszkał święty biskup polski[88].
Arcypasterz w liście z 25 września 1863 r. wyznał, że we wszystkim zdaję się zupełnie na Opatrzność, Jej zrządzenia zawczasu za najlepsze uznaje. Dlatego też błogosławił tę zbawienną surowość, bo w niej widział najskuteczniejszy środek do zerwania różnych więzi, nie zawsze potrzebnych zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych[89].
Po otrzymaniu amnestii, na dzień przed opuszczeniem Jarosławia, zanotował
w Pamiętnikach:
Skoro więc otrzymałem paszport, wyruszyłem po raz ostatni na dłuższą przechadzkę, aby pożegnać najulubieńsze miejsca, gdzie tyle przemarzyłem i tyle przebolałem, a choć to było wygnanie, zrosiłem wszakże łzami te łąki i gaje, co witały mnię niegdyś w pełni męskiej siły, a dziś zgrzybiałym starcem żegnały. Za dwa tygodnie kończyło się właśnie dwadzieścia lat mego wygnania! Wieczorem zebrali się u mnie po raz ostatni moi ukochani parafianie, nazajutrz zaś po Mszy wyruszyłem przez Moskwę i Brześć Litewski do Lwowa[90].
5. Ostatnie lata posługi Arcybiskupa w Dźwiniaczce
Przybycie Arcybiskupa do Dźwiniaczki[91] należałoby uznać za dzieło przypadku, lub zrządzenie losu jakże nieprzychylnego dla ks. Felińskiego. Pamiętając bowiem o jego wysokiej godności, nieobsadzenie go na jakimś urzędzie można by potraktować jako zlekceważenie jego osoby. Arcybiskup jednak upatrywał w tym działanie Opatrzności i wyraz woli Bożej, a 5 listopada 1883 r. pisał do biskupa – nominata Pawła Rzewuskiego:
Od wyjazdu mego z Jarosławia aż dotąd w ciągłych byłem podróżach i od tygodnia dopiero osiadłem na dłuższy pobyt w Dźwiniaczce, wsi należącej do hr. Koziebrodzkiej… bardzo pobożnej wdowy, która mając u siebie publiczną kaplicę, o kilka werstw odległą od parafialnego kościoła, zaprosiła mnię do siebie. Mając do wykończenia kilka prac literackich, podgotowanych w Jarosławiu i potrzebując z tego powodu spokoju i wolnego czasu, przyjąłem to zaproszenie…[92].
To właśnie w Dźwiniaczce nasz Bohater, rozwinął, mimo starganego zdrowia, na szeroką skalę działalność duszpasterską, oddając się posłudze kapelana, opiekuna duchowego tercjarzy św. Franciszka i założonego przez siebie Zgromadzenia.
5.1. Posługa zwykłego kapelana
Wraz z przybyciem na dwór hr. Koziebrodzkiej, ks. Feliński poświęcił się na większą skalę działalności duszpasterskiej, oświatowej i dobroczynnej, tak wśród ludu polskiego jak i ukraińskiego. W sierpniu zwierzał się m. Marcelinie Darowskiej, że celem jego pobytu w Dźwiniaczce będzie urządzenie na większą skalę katechizowania biednych dzieci.
Arcybiskup przejęty sytuacją ludu, szerzącym się pijaństwem oraz biedą zarówno materialną jak i moralną zabrał się za pracę, darząc wszystkich szacunkiem, cierpliwością i miłosierdziem. Wnikał w problemy rodzinne, potrzeby życiowe, a w miarę możliwości śpieszył z pomocą czy dobrą radą[93].
Duszpasterstwo jakiego się podjął było pozbawione jakichkolwiek cech nadzwyczajności, wypełniał on zwyczajne posługi kapelana; odprawiał Msze św. i nabożeństwa, głosił kazania i udzielał sakramentów. Czynił to jednak, z wielkim zaangażowaniem i namaszczeniem, co skutecznie wpływało na przemianę duchową wiernych.
Działalność Arcybiskupa nie ograniczała się jedynie do dworu hr. Koziebrodzkiej. Chętnie odpowiadał na zaproszenia zgromadzeń zakonnych, proszących go o wygłoszenie rekolekcji czy konferencji[94]. Przyjmował także zaproszenia do konsekracji kościołów, m.in. w Dupliskach na terenie parafii Zaleszczyki czy kościoła sióstr franciszkanek we Lwowie[95]. Wyjeżdżał także, aby wygłosić kazania czy nauki ascetyczne dla księży w Czerniowcach na Bukowinie, dla wiernych w Mielnicy oraz wszędzie tam, gdzie go o to poproszono. Przemawiał także w Asyżu podczas pielgrzymki do Rzymu zorganizowanej z okazji 50 – lecia kapłaństwa papieża Leona XIII. O gorliwości z jaką spełniał pracę apostolską pisze ks. Karol Grabowski, który spotkał się z ks. Felińskim w Zakopanem w 1890 r.:
Zacny kapłan pracuje i tutaj, mimo że przyjechał zapewne na odpoczynek. Kapelan miejscowy wyjechał; a on wszystko za niego spełnia gorliwie, nawet kazania w niedzielę z zapałem wygłasza, na które ścigają ludzie z Zakopanego, bo kościół jeden i mały i daleko – więc kaplica nasza pełna na 9-ą rano. Powiada, że bez pracy parafialnej żyć by nie mógł[96].
5.2. Misje
Swoją działalność rozpoczął od przeprowadzenia misji, które wygłosili jezuici. Trwały one od 7 do 16 czerwca 1884 r.[97]. Każdego dnia, jak podają Wiadomości Katolickie [Lwów, 2 (1884), nr 14, 3 lipca], odprawiane były Msze święte w „obydwu obrządkach”, co przyniosło poprawę relacji między obu narodowościami. Ostatniego dnia misji ks. Feliński odprawił śpiewaną Mszę św. i poprowadził procesję ku czci Bożego Ciała. Podczas misji wspomagali go okoliczni księża łacińscy i greko – katoliccy, którzy na równi z Arcybiskupem spowiadali wiernych, udzielali Komunii św. oraz uczestniczyli
w bierzmowaniu podczas którego nasz Bohater udzielił tego sakramentu około dwustu wiernym[98].
Ważnym środkiem w apostolskiej pracy Arcybiskupa był konfesjonał, do którego śpieszył na każde wezwanie, niezależnie od pory dnia czy wykonywanych przez niego innych zajęć.
Kaplica jego była zawsze otwarta na użytek tych wszystkich, którzy z tego chcieli korzystać. Spowiadał wiele i tak chętnie, iż nakaz był dany służbie, że jeśliby kto bądź i kiedykolwiek przyszedł, a żądał spowiedzi, żeby zaraz mu dawano znać o tym i o każdej porze. Przerywał nawet posiłek swój i chętnie szedł do świętej słuchalnicy. Wszystkie biedy miały do niego przystęp łatwy, jak do ojca. Wyjeżdżał też chętnie z pomocą duchowną wszędzie, gdzie była potrzeba. Wszystkie zacne sprawy, czy np. Bractwo Królowej Polskiej Najśw. Maryi Panny, założone we Lwowie, czy inne znajdowały w nim chętnego opiekuna[99].
Swoją posługą przyczynił się do ożywienia kultu religijnego, aby uświetnić liturgię zorganizował grupę ministrantów oraz zachęcał wiernych do zapisania się do chóru, który prowadziła hr. Koziebrodzka[100]. W większe święta: Boże Narodzenie, Wielkanoc i uroczystość odpustową na Podniesienie Krzyża Świętego celebrował pontyfikalnie. Wprowadził także procesję Bożego Ciała oraz procesje pokutne i okolicznościowe o uproszenie pogody czy deszczu[101]. Zaangażował się w szerzenie kultu Matki Bożej, uroczyście celebrował Jej święta, w kazaniach zachęcał wiernych do naśladowania Jej cnót. Założył Bractwo różańca świętego i kółka żywego różańca, a także zorganizował Bractwo szkaplerza św., do którego przyjmował dzieci, młodzież i starszych. Według Józefy Barbaruk do Bractw różańca i szkaplerza niemal wszyscy mieszkańcy Dźwiniaczki należeli razem z dziećmi i młodzieżą[102].
5.3. Duchowy kierownik tercjarzy
W drugiej połowie sierpnia 1883 r. w parafii w Mielnicy doszło do erekcji kongregacji Trzeciego Zakonu św. Franciszka, podczas której również Arcybiskup złożył swoją profesję. Z czasem, z powodu podeszłego wieku proboszcza ks. Tytusa Zawirowskiego, abp Feliński stał się duchowym kierownikiem tercjarzy, przewodnicząc zebraniom, przyjmując nowych członków i odbierając profesję zakonną. Powołanie do istnienia tej gałęzi zakonu franciszkańskiego miało wyjątkowy wpływ na mieszkańców Dźwiniaczki i okolic, jak podaje ks. Wyczawski, kongregacja w miejscu pobytu Arcybiskupa w 1883 r. liczyła już 75 członków, natomiast w Mielnicy w 1887 r. – 91, co stanowiło wysoki procent tamtejszych łacinników, postawa zaś ks. Felińskiego stawała się dla członków wzorem do naśladowania:
On to sam będąc żywym przykładem prawdziwego katolika swymi cudnymi naukami zachęca nas, abyśmy bardziej jeszcze starali się naśladować naszego Patriarchę i świętego Ojca Franciszka. Chciałbym, mili bracia i siostry, abyście raz chociaż byli na jego nauce a ręczę, że odnieślibyście niemałą korzyść duchową. Nie potrafię opisać błogiego wrażenia jakie słowa jego na nas wywierają: zdaje się nam bowiem, że sam Bóg przemawia przez usta jego do nas. Dlatego nie darmo nazywamy szczęściem naszym obecność jego w naszej parafii, gdyż takich pasterzy, oby Bóg dawał nam jak najwięcej[103].
Wraz z rozwojem działalności abp Felińskiego oraz coraz liczniejszym gronem wiernych domowa kaplica hr. Koziebrodzkiej stawała się zbyt mała, aby pomieścić wszystkich przybywających na nabożeństwa. Stało się to powodem starań które podjął Pasterz, dla wybudowania w Dźwiniaczce kościoła. Rozpoczął budowę w 1894 r., jednak nie doczekał się jej sfinalizowania – kościół został wykończony po jego śmierci, a dziś staraniem Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi podjęta została próba wyremontowania go i przywrócenia mu dawnej świetności.
5.4. Próba otwarcia przytułku dla księży zesłańców
Nadciągająca starość oraz ogrom pracy, jaką wziął na siebie Arcybiskup, sprawiły, że zaczął potrzebować pomocy w spełnianiu swej duszpasterskiej posługi. Niewielka liczba kapłanów oraz atmosfera niesprzyjająca wzrostowi powołań, spowodowały, że ks. Feliński pomyślał o zatrudnieniu w Dźwiniaczce księży z zaboru rosyjskiego, którzy po zwolnieniu z wygnania tułali się bez zajęcia i to w nielepszych niekiedy warunkach niż na wygnaniu[104]. Podjął więc próbę urządzenia w Dźwiniaczce dla nich przytułku, zwracając się z prośba o udzielenie funduszy do hr. Władysława Platera i do krakowskiego komitetu dla opieki nad zesłańcami. Otrzymawszy środki Duszpasterz wysłał szereg listów do Rosji zapraszając uwolnionych księży do przyjazdu, jednak trudności z otrzymaniem paszportu uniemożliwiły im przyjazd do Dźwiniaczki. Jedynie ks. Walenty Osiński i ks. Bartłomiej Grykietys zdołali odpowiedzieć na zaproszenie Pasterza[105].
Niestety ks. Osiński, który byłby doskonałym współpracownikiem Arcybiskupa, szybko znalazł sobie inną placówkę, natomiast ks. Grykietys, był starszym, schorowanym kapłanem, który wymagał raczej opieki niż stanowił pomoc dla ks. Felińskiego[106].
W grudniu 1888 r. do Dźwiniaczki przybył ks. Feliks Michałowski z decyzją pozostania przy boku Arcybiskupa, jednak niedługo po przybyciu dostał wylewu i zmarł w pierwszych dniach stycznia 1889 r. Kapelan pozostał samotnie na posterunku,
a liczba wiernych szukających u niego pomocy stale wzrastała, od niego czerpali bowiem wiarę i ufność, której on sam szukał dla siebie jedynie w Bogu, modlitwie i zupełnym poświęceniu się drugim[107].
5.5. Sprowadzenie sióstr Rodziny Maryi do Galicji
Dziełem na które należy jeszcze zwrócić uwagę, a którego podjął się Arcybiskup, jest sprowadzenie do Galicji Sióstr Rodziny Maryi, które osiadły w Czerniowcach (1884), Dźwiniaczce (1885), Lwowie (1892), i Łomnie (1895). Otaczał to zgromadzenie szczególną opieką i troską. Jak sam pisał:
Obowiązki moje względem Rodziny Maryi przedstawiają się w sumieniu moim nie jako podrzędne, ale jako bardzo ważne z powodu roli jaka mi przypadła, z woli Bożej przy powstaniu tego Zgromadzenia[108].
Pod jego kierownictwem siostry mogły pogłębiać swoją duchową formację oraz rozszerzać działalność oświatową, wychowawczą i apostolską. Biorąc pod uwagę swój wiek i przyszłość zgromadzenia rozpoczął starania o zatwierdzenie go na prawie papieskim, jednak rząd austriacki sądząc, iż siostry nie będą w stanie utrzymać się
z pracy rąk własnych żądał tak zwanego „kapitału zakładowego”. Dopiero po śmierci Założyciela potrzebne zatwierdzenie nadeszło (1897), a w 1913 r. Zgromadzenie otrzymało od Stolicy Apostolskiej dekret ostatecznego zatwierdzenia.
Ks. Feliński wyczerpany wygnaniem, trudami życia i ciężką acz umiłowaną pracą nad zbawieniem dusz zmarł w opinii świętości 17 września 1895 r. w pałacu biskupim
w Krakowie. Napisano o nim: pękło wielkie serce; pozostawił królewski spadek – jedną sutannę, brewiarz i wiele miłości wśród ludzi.
6. Podsumowanie
W podsumowaniu należy stwierdzić, że całe życie Arcybiskupa przepełnione miłością do Boga, doprowadziło go do szczególnego umiłowania Kościoła – widzialnego znaku obecności Chrystusa na ziemi.
Jak zauważyliśmy na początku rozdziału ks. Feliński, już zaraz po otrzymaniu sakramentu święceń wykazywał się cechami doskonałego kapłana. Wrażliwy na potrzeby petersburskiego Kościoła, podjął się obowiązku ojca duchownego w Akademii, a dostrzegając biedę i potrzeby wiernych, założył Zgromadzenie Sióstr Rodziny Maryi.
Kolejnym etapem jego życia, stała się posługa Arcypasterza diecezji warszawskiej. W tym czasie, łączył w sobie role pasterza zatroskanego o powierzoną sobie owczarnię i polityka stającego w obronie praw narodowych. Koniec jego krótkiego pasterzowania w diecezji, związał się z wybuchem Powstania Styczniowego i opublikowaniem w prasie francuskiej listu do cara Aleksandra II, w którym domagał się zaprzestania rozlewu krwi.
Okresem największej płodności pisarskiej oraz działalności wśród prostego ludu, stał się czas wygnania do Jarosławia nad Wołgą i późniejszej pracy w Dźwiniaczce. To wówczas powstały dzieła o charakterze ascetycznym, a także teologicznym i filozoficznym.
Tekst pochodzi z pracy magisterskiej pt.: „Ujęcie Kościoła w posłudze i piśmiennictwie św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego (1822 – 1895)„, autorstwa s. Izabeli Pałki
[1] T. A. Frącek, Sylwetka duchowa Z.Sz. Felińskiego na tle epoki, [w:] Duchowa spuścizna arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, red. Jan Machniak, Kraków 2002, s. 16.
[2] Por. KZŻ, s. 10.
[3] Alojzego (1820 – 1878) i Zygmunta Szczęsnego Felińskich.
[4] Por. Z. Sz. Feliński, Paulina córka Ewy Felińskiej, dz. cyt., s. 107 – 108.
[5] Tamże, s. 138
[6] Tym imieniem posługiwał się do momentu wydania bulli papieskiej prekonizującej go na arcybiskupa Warszawy, P, s. 74.
[7] Por. T.A. Frącek, Sylwetka duchowa Z. Sz. Felińskiego na tle epoki, dz. cyt., str. 23 – 25.
[8] Por. tamże, s. 26.
[9] Por. P, s. 376 – 379.
[10] Z. Sz. Feliński, List do matki, 21 grudnia 1843 r.
[11] T.A. Frącek, Sylwetka duchowa Z. Sz. Felińskiego na tle epoki, dz. cyt., s. 24.
[12] Z. Sz. Feliński, List do matki,16 marca 1847 r.
[13] Z. Sz. Feliński, List do matki,10 grudnia 1849 r.
[14] Tamże
[15] Por. T.A. Frącek, Sylwetka duchowa Z. Sz. Felińskiego na tle epoki, dz. cyt., s. 27.
[16] Z. Sz. Feliński, List pasterski do duchowieństwa i ludu wiernego archidiecezji warszawskiej, styczeń 1862 r.
[17] W 1854 r. przybył do Petersburga i osiadł jako wikariusz kościoła św. Katarzyny, niebawem został bliskim współpracownikiem abp Hołowińskiego oraz nadzwyczajnym spowiednikiem alumnów w Akademii.
[18] P, s. 418.
[19] Por. tamże, s. 420 – 421.
[20] Z. Sz. Feliński, List do matki, 1 października 1855 r.
[21] Por. tamże.
[22] Por. tamże.
[23] Por. AZSzF, s. 120.
[24] Por. T.A. Frącek, Sylwetka duchowa Z. Sz. Felińskiego na tle epoki, dz. cyt., s. 28.
[25] Por. ZnW, s. 184 – 185.
[26] Z. Sz. Feliński, List do matki, 20 kwietnia 1858 r.
[27] Z. Sz. Feliński, List do matki, 15 listopada 1859 r.
[28] ZnW, s. 186.
[29] Tamże
[30] Wyjątek z listu Józefa Pierlinga, [w:] A. Boudou, Stolica święta a Rosja, t. 2., Kraków 1930, str. 105.
[31] P,s. 432.
[32] T. A. Frącek, Błogosławiony Zygmunt Szczęsny Feliński, Warszawa 2002, s. 23.
[33] M. Godlewski, Tragedia arcybiskupa Felińskiego, Poznań 2007, s. 26.
[34] Dziernowice- wieś i parafia między Płockiem a Dyneburgiem, w której w 1842 r. zamknięto kościół, argumentując, że nie ma tam katolików. Sprawa odżyła wraz ze wstąpieniem na tron Aleksandra II.
[35]Por. P, s. 436 – 442.
[36] ZnW, s. 203 – 204.
[37] Cyt. za: M. Godlewski, Tragedia arcybiskupa Felińskiego, Poznań 2007, s. 30.
[38] Por. P, s. 478.
[39] Tamże, s. 487.
[40] M. Godlewski, dz. cyt., s. 38.
[41] H. Wyczawski, Studia nad historią diecezji i archidiecezji warszawskiej prowadzone na kierunku historii ATK, [w:] Studia Theologica Varsaviensia 18/1, Warszawa 1980, 251-265.
[42] Por. P, s.482 – 483.
[43] Por. T. A. Frącek, Błogosławiony Zygmunt Szczęsny Feliński, dz. cyt., s. 36.
[44] W. Chościak – Popiel, Pamiętniki, Kraków 1915, t. 1, s. 3.
[45] P, s. 490.
[46] Kościoły warszawskie zostały zamknięte 15 i 16 października 1861 r. przez ks. Białobrzeskiego na znak protestu wobec władzy carskiej. Otwarcie miało nastąpić po uwolnieniu wszystkich aresztowanych i daniu rękojmi, że podobne nadużycia się nie powtórzą.
[47] Gazeta warszawska wydawana w latach 1821 – 1939.
[48] P, s. 495.
[49] [cyt. w:] ZnW, s. 232.
[50] Por. M. Godlewski, dz. cyt., s. 57 – 60.
[51] Por. ZnW, s. 242.
[52] Por. B. Kumor, Odrodzenie religijne w zaborze rosyjskim, [w:] Historia Kościoła w Polsce, t. 2, cz. 1 (1764 – 1918), Poznań- Warszawa 1979, s. 479.
[53] Por. ZnW, s. 241.
[54]Poruszone kwestie dotyczyły: wstrzemięźliwości, nauczania ludu, nabożeństw, bractw, wizyt duszpasterskich, opieki nad beneficjami, targów w święta, wizytatorów dekanalnych, czujności dziekanów nad duchowieństwem, stosunków duchowieństwa zakonnego do diecezjalnego, kwesty na kościół na Grzybowie, postu, spisów funduszy kościelnych, privilegium fori. P, s. 543 – 559.
[55] Por. T. A. Frącek, Błogosławiony Zygmunt Szczęsny Feliński, dz. cyt. s. 51.
[56] Por. ZnW, s. 247.
[57] P, str. 502.
[58] Por. ZnW, s. 260.
[59] Por. H. Szkolnik, Działalność liturgiczna Zygmunta Szczęsnego Felińskiego jako arcybiskupa i metropolity warszawskiego, „Poznańskie Studia Teologiczne” 2002, t.13, s.130.
[60] Tamże. s.131.
[61] P, s. 549.
[62] Przemówienie kard. St. Wyszyńskiego, 26 września 1968, W sercu stolicy, Rzym 1972, s.107 – 117.
[63] Por. H. Szkolnik, Działalność liturgiczna Zygmunta Szczęsnego Felińskiego jako arcybiskupa i metropolity warszawskiego, „Poznańskie Studia Teologiczne” 2002, t.13, s.128-129.
[64] Por. tamże. s. 129.
[65] Głównym motywem zatargu były procesje z Najświętszym Sakramentem oraz protest z powodu stracenia
Agrypina Konarskiego OFMCap.
[66] Najjaśniejszy Panie! Było zawsze posłannictwem i przywilejem Kościoła podnosić głos do mocarzów tego świata, w chwilach wielkich nieszczęść i klęsk publicznych. W imię tego przywileju i obowiązku mego jako pierwszy duchowny pasterz Królestwa Polskiego, śmiem zgłosić się do Waszej Cesarskiej Mości, aby Mu oświadczyć naglące potrzeby mojej owczarni.
Krew leje się szerokiemi strumieniami, a represje zamiast zatrważać umysły, zwiększa ich oburzenie . Błagam Waszą Cesarską Mość w imię litości chrześcijańskiego i w imię interesu obu krajów, abyś położył kres owej wojnie exterminacyjnej. Instytucje nadane przez Waszą Cesarską Mość są niedostateczne, aby zapewnić szczęście kraju. Polska nie zadowoli się autonomią administracyjną, potrzebuje ona życia politycznego.
Najjaśniejszy Panie! Weź silną ręką inicjatywę w sprawie polskiej, uczyń z nie naród niepodległy, połączony z Rossją jedynie węzłem Twej dostojnej dynastyi. Jest to jedyne załatwienie mogące wstrzymać rozlew krwi i nadać silną podstawę stanowczemu uspokojeniu. Czas nagli. Każdy dzień stracony kopie coraz większą przestrzeń pomiędzy tronem a narodem. Nie czekaj Najjaśniejszy Panie, stanowczego końca walk. Więcej jest prawdziwej wielkości duszy w łaskawości, która się cofa przed rzezią, jak w zwycięstwie, wyludniającem Królestwo. Wielkie słowo godne wspaniałomyślności Wielkiego Monarchy wystarczy, aby nas zbawić. Oczekujemy go z ust Waszej Cesarskiej Mości.
Śmiem spodziewać się, że Monarcha, który wyswobadzając z niewoli wśród tylu przeszkód 20 milionów swych poddanych, aby z nich uczynić wolnych obywateli, nie cofnie się przed zadaniem równie chwalebnem zapewnienia szczęścia narodowi doświadczonemu tak okrutnie.
Najjaśniejszy Panie, Opatrzność powierzyła Ci ten naród, ona Cię wspierać będzie, ona gotuje Ci wieniec chwały nieśmiertelnej, jeżeli raz na zawsze powstrzymasz strumienie krwi i łez, które płyną od tak dawna w Polsce. Przebacz, Najjaśniejszy Panie, szczerości słów moich, lecz chwila zbyt jest uroczystą;. przebacz pasterzowi, który będąc świadkiem okropnych nieszczęść śmie wstawić się za swą owczarnią.
Składając u podnóża tronu moją pokorną i gorącą prośbę, mam szczęście wyznać się Waszej Cesarskiej Mości najwierniejszym i najposłuszniejszym poddanym.
Zygmunt Szczęsny Feliński arcybiskup Warszawy, Warszawa, 15 marca 1863 r.
[67] S. Prawdzicki [I. Polkowski], Wspomnienia o Zygmuncie Szczęsnym Felińskim, Kraków 1866, s.222 – 225.
[68] Z. Sz. Feliński, List do Sióstr Karmelitanek, Jarosław 7 lutego 1876 r.
[69] Por. T. A. Frącek, Zawierzył Opatrzności, Warszawa 2015, s. 79.
[70] ZnW, s. 314
[71] Por. tamże, s. 282.
[72] Por. tamże, s. 283.
[73] Por. tamże, s. 283.
[74] Por. tamże, s. 314.
[75] T. A. Frącek, Zawierzył Opatrzności, dz. cyt., s. 89.
[76] P, str. 595.
[77] Por. tamże, str. 603.
[78] Por. Z. Sz. Feliński, Znad Wołgi, [w:] Nabożeństwo majowe z arcybiskupem Felińskim, Warszawa – Niepokalanów 2003, s.157-162.
[79] Por. ZnW, s. 356.
[80] Por. tamże, str. 358.
[81] Por. tamże, str. 360.
[82] Por. tamże, str. 361.
[83] M. Tokarzewski, Straż przednia. (Ze wspomnień i notatek), Warszawa 1925, s.121-122.
[84] P, str. 606.
[85] Por. ZnW, s. 325.
[86] Por. tamże., str. 352.
[87] T. A. Frącek, Zawierzył Opatrzności, dz. cyt., s. 94.
[88] Por. tamże, s. 94.
[89] Z. Sz. Feliński, List do Władysława Felińskiego i całej rodziny, Jarosław, 20 stycznia 1866.
[90] P, str. 608.
[91] Wieś Dźwiniaczka na terenie wschodniej Galicji, powiat Borszczów, woj. tarnopolskie, archidiecezja lwowska. W omawianym okresie znajdowała się pod panowaniem Austrii.
[92] List Z. Sz. Felińskiego, 5 listopada 1883, Dźwiniaczka, [cyt. w:] W. Smoczyński, Ksiądz Zygmunt Szczęsny Feliński arcybiskup metropolita warszawski, Kraków 1896, s.48.
[93] Por. ZnW, s. 396.
[94] Kierował rekolekcjami dla sióstr niepokalanek, felicjanek, karmelitanek, wizytek oraz sióstr Rodziny Maryi.
[95] Por. AZSzF, s.364.
[96] List ks. Karola Grabowskiego do m. Marceliny Darowskiej, 4 sierpnia 1890 i do o. W. Przewłockiego CR, 19 sierpnia 1890, Zakopane, Arch. CR, Rzym: Sodales, cyt. w: T. A. Frącek, Zesłaniec nad brzegami Wołgi, s. 418.
[97] Opracowania podają różne daty przeprowadzonych misji, termin 7-16.06.1884 r. przyjmuję za opracowaniem ZnW, natomiast w pozycji AZSzF, pojawia się data 8 – 15.06 tegoż roku.
[98] Por. AZSzF, s. 355.
[99] W. Smoczyński, Ksiądz Zygmunt Szczęsny Feliński …, dz. cyt. s. 50.
[100] Por. ZnW, dz. cyt. s. 403.
[101] Por. AZSzF, s. 354.
[102] Por. ZnW, s. 408.
[103] Echo Trzeciego Zakonu św. Ojca Franciszka, red. L. Doliński OFMCap, Kraków1884, n.9, s. 309 – 310.
[104] Por. AZSzF, s. 358.
[105] Por. tamże, s.358 – 363.
[106] Por. J. Dobraczyński, A to jest zwycięzca, Warszawa, 1986, s.224
[107] Por. tamże, s.225.
[108] List abp Felińskiego do m. M. Darowskiej, 13 listopada 1884 r.