Maj miesiącem Maryi

Rozpoczęliśmy już miesiąc maj, który w sposób szczególny poświęcony jest Maryi. Matka Jezusa zajmowała szczególne miejsce w życiu i nauczaniu św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. To do niej się uciekał w trudnych chwilach swojego życia. Mówił o niej:

Maryja jest naszym wspomożeniem, Maryja naszą pocieszycielką, Maryja naszą ucieczką, Maryja naszą gwiazdą wśród tego morza pełnego nawałnic, jakim jest to życie doczesne.

Chcemy więc wraz z nim pochylić się nad Tajemnicą Matki Boga, dlatego w tym miesiącu będziemy publikować rozważania majowe, których autorem jest nasz Ojciec Założyciel.

Tymczasem zapraszamy do lektury tekstu popełnionego przez Zofię Kossak, ukazującego początki nabożeństwa majowego w Polsce:

Początki nabożeństwa majowego w Polsce

W tych dniach [1863 r.] arcybiskup [Zygmunt Szczęsny Feliński], zawsze czynny, pracował w dwójnasób. Załatwiał mnóstwo spraw. Szkółki zakonne, rozszerzenie działalności Rodziny Maryi, założenie Towarzystwa Wstrzemięźliwości. Pisał: – Precz z wódką, co upodabnia istotę ludzką do bydlęcia! Pijackie zezwierzęcenie to policzek wymierzony Bogu, który stworzył cię, człowieku, na obraz i podobieństwo swoje! – Ukończył list pasterski do braci kapłanów, ustanowił nabożeństwo majowe. To ostatnie było jego pragnieniem od dawna.

Miłość do Matki Najświętszej zajmowała pierwsze miejsce w jego sercu. Im w kraju było boleśniej, tym żywsze pragnienie ucieczki pod Jej obronę. W liście pasterskim przypominał swym konfratrom, że w dramacie Wcielenia i Odkupienia dwa są szczególnie ważne dla ziemian momenty: pierwszy, gdy Bóg Stwórca światów, Pan nad wszystkimi wiekami, czeka, co powie dziewczynka nazaretańska. Bóg szanuje wolną wolę człowieka. Sam nią obdarzył i tego daru nie cofnie. Przeto całe niebo czeka. Twierdząca odpowiedź Maryi na anielskie zwiastowanie to świadomy udział Ziemi w dziele Zbawienia, boć Maryja mimo swojego wybraństwa pozostaje ziemianką, siostrą i córką rodzaju ludzkiego. Dlatego znaczenie tej chwili równe jest poddaniu się Chrystusa w Ogrójcu woli Ojca. „Nie moja, lecz Twoja niech się stanie wola…” Niezmierna waga dobrowolnego akceptu. Na koniec słowa z wysokości krzyża: „Matko, oto Syn Twój, Synu, oto Matka Twoja…”

Miłujcie Matkę od Boga daną, bo Ona bramą niebieską, drogą wiodącą do Zbawiciela. Trudne, zawiłe bywają szlaki wiary, ta ścieżka jest prosta i łatwa. Nie porwie prostaczków Tajemnica Trójcy Świętej, lecz chwyci ich za serce postać Matki z Dzieciątkiem na ręku. Ona jest bliska, Ona jest wyobrażalna. Zubożałoby chrześcijaństwo bez Bogarodzicy…

Czemu zawdzięczamy, że ufność w Maryi opiekę wrosła w duszę polską, dała szczególne zabarwienie religijności polskiej, stając się wkładem bezcennym? Nie wiem, lecz jestem pewien, że gdyby cześć Maryi osłabła w polskim narodzie, byłoby to dla Polski ciosem śmiertelnym, podcięciem korzeni życia duchowego…

Nie lękaj się, teologu, przerostu tego uczucia – mówił ks. Feliński sam sobie. – Miłość do Maryi to etap zbawienny. Miłość do Maryi nie może zaprowadzić gdzie indziej niźli do stóp Bożych. Miłość do Maryi uczy miłosierdzia i pokory. Ufajmy Maryi! Ufajmy Jej bezgranicznie!

Arcybiskup Feliński snuł te rozważania w czasie swych codziennych rekreacyjnych spacerów. Wczesna tegoroczna wiosna okryła zielenią świat. Szpetne zaułki, brudne wąskie uliczki, schodzące ku rzece, zamieniła w czarow- ne gaiki. Lada krzak był piękny, lada pokrzywa przypochlebiała się oczom. Okryte kwieciem drzewka owocowe zdawały się orszakiem młodych komuniantek. Komu złożyć w hołdzie tę rozrzutną, zachwycającą urodę, dziewiczą a macierzyńskość wróżącą? Tylko Maryi, tylko Królowej Nieba i Ziemi, i polskiego kraju.

Ulubiona samotność znikła, skoro bowiem dostrzeżono szczupłą skromną postać, zbiegały się dzieci i ludzie ubodzy. W prostej formie opowiadał im o Maryi, zachęcał do strojenia majem przez cały ten miesiąc figur Męki Pańskiej , kapliczek i krzyży przydrożnych. – Zbierajcie się przy nich – prosił – wieczorem po pracy, kiedy dzwonią na Anioł Pański. Odmawiajcie litanię, śpiewajcie pieśni, które przecież wszyscy znacie: „Gwiazdo morza, któraś Pana mlekiem swoim karmiła”, „Chwalcie łąki umajone”, „Serdeczna Matko”, „Zdrowaś Maryjo, Bogarodzico”… Nie każdy może przebrać się chędogo, by pójść w dzień powszedni do kościoła, ale każdy łatwo wracając z roboty może przyklęknąć pod krzyżem i razem z wami zaśpiewać.

Więc gromadzili się, śpiewali, jak zalecał opiekun-jałmużnik. Prosili Matkę Najświętszą, Uzdrowienie chorych, Wspomożenie wiernych, by się modliła za nimi.

I gdy list pasterski obwieścił duchowieństwu polskiemu życzenie arcybiskupa, by nabożeństwo majowe ku czci Maryi Panny weszło w stały rejestr dorocznego kościelnego porządku, już ono istniało w praktyce z dobrej woli, pokornym, szczerym sercem odprawiane. Tak chętnie, tak licznie, że ks. Feliński był szczęśliwy, czując, że ten zwyczaj wrośnie w grunt, utrwali sę i będzie pamiątką po nim.

Zofia Kossak
Dziedzictwo

Możesz również polubić…