Naturę miała męską, nawet żołnierską, padnij powstań…

10 listopada będziemy przeżywać 25 rocznicę śmierci s. Katarzyny Przybytniak, osoby – o której ci, trzy ją poznali – mówią, że była niczym prorokini Anna. „Oddana Bogu, w nieustannym z Nim kontakcie,  miłująca post i wyrzeczenie”1.

Jednak zacznijmy od początku. Urodziła się 2 października 1899 r. w Grójcu k/Warszawy, w wielodzietnej, rolniczej rodzinie.  Jako młoda dziewczyna wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi. Po złożeniu ślubów zakonnych pracowała jako wychowawczyni w sierocińcu w Ostrowcu Świętokrzyskim i kilku innych placówkach, aż do 1961r., kiedy to przybyła do Mokrzysk k/Brzeska. W pamięci mieszkańców zapisała się jako osoba „wielkiej pokory, prostoty, o bardzo gorącym sercu, otwartym na cierpienie, na potrzeby drugiego człowieka. Jej dewizą życiową była modlitwa i praca. Do s. Katarzynki zwracali się ludzie w różnych potrzebach życiowych, niejednokrotnie w wyjątkowych sytuacjach, kiedy to człowiek staje się bezsilny i bezradny, a pomóc może jedynie modlitwa.”2.

W tym czasie w Mokrzyskach nie było parafii. Siostry mieszkały w drewnianym domu, w którym jeden pokój zamieniły na kaplicę. Raz w tygodniu, w niedzielę, do Mokrzysk przyjeżdżał ksiądz ze Szczepanowa i celebrował Mszę Świętą. Szybko okazało się, że kaplica jest za mała i nie może pomieścić wiernych przychodzących na Eucharystię. Dlatego też Siostry zaczęły myśleć o wybudowaniu większej kaplicy. Trzeba nam jednak pamiętać, że był to czas wojującego komunizmu, Siostry nie mogły starać się o zezwolenie na budowę Kaplicy, bo z pewnością by go nie uzyskały.

W tej sytuacji, rozwiązanie podsunęła sama Opatrzność. W gospodarstwie, w który mieszkały Siostry, spłonęła stodoła, dlatego też Siostry miały powód, by wystąpić o zezwolenie na budowę nowej, na co władze przystały. Rozpoczęto budowę, której głównym koordynatorem została s. Katarzyna, jednak szybko wyszło na jaw, że budowanym obiektem nie będzie stodoła, lecz kaplica kultu religijnego.  W tym momencie zawrzało, władze rozpoczęły przesłuchania, za wszelką cenę chciały dowiedzieć się kto stoi za projektem budowy, dostarczaniem materiałów, samym wykonaniem, jednak mieszkańcy byli nieugięci, nikt nikogo nie wydał. Z wielką odwagą stanęli w obronie kaplicy, nawet wtedy, gdy na miejsce przyjechała milicja, wraz z kilkoma samochodami ciężarowymi, ekipą robotników i pogotowiem ratunkowym, celem zburzenia kaplicy. W tym decydującym momencie zbiegli się wszyscy, nawet matki z małymi dziećmi. Weszli do kaplicy, modlili się, śpiewali, ci zaś, którzy nie weszli do środka szczelnie oblegli mury kaplicy i nie pozwolili się usunąć. Władze odjechały, zamykając jedynie drzwi kaplicy i zakazując dalszej budowy.

Na tym jednak cierpienia s. Katarzyny się nie zakończyły, została zatrzymana przez milicję. Jej przesłuchania trwały wiele dni, każdorazowo była wzywana na posterunek w Brzesku, gdzie była dręczona, po czym wypuszczana nad ranem i zmuszona pieszo wracać do Mokrzysk3. Pewnego razu, została przewieziona na posterunek do Krakowa, „gdy chcieli ją bić milicjanci to, przyjechał komendant Posterunku i mówił, uciekajcie, ja sobie sam z nią poradzę, a do ucha mówił, niech siostra buduje Kościół, gdy deszcz pada albo w nocy, niech się ludzie modlą. On był życzliwy, wdzięczny Siostrze bo Ona całą jego rodzinę otaczała opieką, gdy będąc małym, ich ojciec zmarł, a mama dostała pomieszania zmysłów. S. Katarzyna karmiła te dzieci, chodziła po dworach, żebrała odzież i jedzenie dla nich”4.

Na  skutek przesłuchań, s. Katarzyna podupadła na zdrowiu, szczególnie ucierpiał kręgosłup i dłonie, które nieustannie się trzęsły, jednak mimo cierpień, pozostawała pogodna, jak wspomina s. Maria Nowakowska: „często głowę przecięła uderzeniem się o ścianę czy krzesło, krew się lała, to nie płakała, nawet się śmiała, naturę miała męską, nawet żołnierską, padnij powstań, tak się wyczuło”.

Siostra Katarzyna zapisała się w pamięci Sióstr i ludzi, jako osoba oddana Bogu, poświęcająca wiele czasu na modlitwę. Umiłowała różaniec i tą modlitwą obejmowała „Kościół powszechny, Ojca Świętego, Matkę Generalną i całe Zgromadzenie, Mokrzyska z ks. Proboszczem i codzienne aktualne intencje. Bardzo lubiła się też modlić przed Najświętszym Sakramentem w dni Skupienia, Ekspijacji, przez kilka godzin w ciągu dnia i nocy”5.

W niedzielę 10 listopada, s. Katarzyna była bardzo słaba. Siostry postarały się, aby zaopatrzyć Chorą w sakramenty i czuwały przy niej do ostatniego tchnienia. Odeszła do Pana po nagrodę wspaniała, rozmodlona i oddana naszej Rodzinie zakonnej Siostra Rodziny Maryi”6.


[1] Wspomnienia ks. Mariana Wala – Proboszcza Parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Mokrzyskach.

[2] Wspomnienia p. Wita Chmielarza – Zastępcy Przewodniczącego Rady Duszpasterskiej, Mokrzyska 15.11.1996r.

[3] Wspomnienia p. Janiny Kawałko.

[4] Wspomnienia s. Marii Nowakowskiej.

[5] Wspomnienia s. Wikarii Generalnej Wandy Mikickiej.

[6] Por. tamże.

Możesz również polubić…