1 listopada

1 listopada kojarzy się nam przede wszystkim z Uroczystością Wszystkich Świętych. Dla naszego Zgromadzenia, ten dzień ma również, drugie, wyjątkowe znaczenie. Otóż dokładnie 200 lat temu urodził się św. Zygmunt Szczęsny Feliński – Założyciel naszej Rodziny Zakonnej.

Św. Zygmunt, to człowiek, który przez całe swoje życie zdobywał świętość. Jako młody chłopak, uwrażliwiany przez matkę i babkę na wartości patriotyczne i duchowe, w odpowiedzi na rozpasanie moralne z jakim spotkał się w gimnazjum w Klewaniu złożył warunkowy ślub czystości. Po zesłaniu Ewy Felińskiej na Syberię, stał się niemal ojcem dla swojego rodzeństwa. Za dewizę swojego życia przyjął słowa: „Bo na ziemi być Polakiem – to żyć Bosko i szlachetnie”.

Podczas swojego pobytu w Paryżu, spotkał się z Juliuszem Słowackim, który mówił o nim: „Ukochany to jest chłopiec – już z chłopca człowiek – wszyscy go tu ukochali, szanując – postępki jego były anielskie, wiedza rozkwitająca, stanie się kiedyś chwałą naszą„. Innym razem, nasz wieszcz narodowy prorokował młodemu Felińskiemu: że widział wielką gwiazdę świecącą nad jego głową i rozmodlone tłumy, klęczące u jego stóp w świątyni.

I rzeczywiście tak się stało, Feliński został świętym, a wielu ludzi modli się za jego wstawiennictwem. Bez wątpienia Jego kanonizacja mocno związana jest z cudem, którego doświadczyła s. Bożena Zelek. Przytoczymy rozmowę jaką z siostrą przeprowadziła redakcja Niedzieli.

Cudowne uzdrowienie Siostry stało się podstawą do wszczęcia procesu kanonizacyjnego bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Czy Siostra może zdradzić sekret, jak modlić się za jego wstawiennictwem?

– Moje uzdrowienie za przyczyną św. Felińskiego to zasługa moich współsióstr ze Zgromadzenia Franciszkanek Rodziny Maryi. Ja byłam w szpitalu zupełnie nieprzytomna, umierająca.

Jak doszło do cudu?

– Leżałam z całkowicie zniszczonym szpikiem kostnym, byłam bliska śmierci, nie poznawałam ludzi, traciłam świadomość. Lekarze już zaczęli nade mną rozkładać ręce. Nagle weszła we mnie jakaś siła, poczułam się mocna, wstałam i zaczęłam chodzić. Później dowiedziałam się, że wszystkie siostry modliły się przez wstawiennictwo bł. Ojca Założyciela o moje zdrowie.

To było nagłe uzdrowienie…

– Byłam w stanie agonalnym i po trzech dniach zostałam wypisana ze szpitala. Szpik kostny, bez przeszczepu, samoistnie się odrodził. Do tej pory medycyna nie znała takiego przypadku, z tak ciężkiej choroby wychodzi się bowiem zwykle dopiero po wielu miesiącach intensywnej hospitalizacji, a leki bierze się zazwyczaj do końca życia. Ja wyzdrowiałam bardzo szybko i nie muszę brać żadnych leków. Mój szpik kostny jest zdrowy w stu procentach.

Co powiedzieli lekarze?

– Jeden powiedział, że pracuje od 50 lat i czegoś takiego nie widział. Według orzeczenia, które wydali, nie ma logicznych, naukowych argumentów i możliwości wytłumaczenia tak szybkiego powrotu do zdrowia. Pozostaje jedynie przyjąć ingerencję sił nadprzyrodzonych, które mogą dokonywać rzeczy niezrozumiałych dla medycyny.

Czy uzdrowienie to jedyny „prezent” od św. Felińskiego, jaki Siostra otrzymała?

– Nie! Ja całe życie modliłam się za jego wstawiennictwem. Wyprosiłam już m.in. zdrowie dla swojego brata oraz potomstwo dla bratanicy. Aż trudno teraz wymieniać wszystkie łaski. Abp Feliński jest bardzo sprawnym świętym – działa na wszystko! (śmiech).

Co czuje Siostra w przededniu kanonizacji?

– Ten cud jest dla mnie wielkim wyróżnieniem, na które przecież niczym sobie nie zasłużyłam. Jednak moje uzdrowienie potwierdzili watykańscy kardynałowie i sam Papież. W efekcie ja odzyskałam zdrowie, a Założyciel naszego zgromadzenia został świętym. I jak tu nie być szczęśliwą?

Możesz również polubić…