XXIV Niedziela Zwykła

Powroty

Powroty do Boga mogą być różne.
Czasami wracam, bo jestem głodny, brudny bezdomny, upokorzony moim grzechem. Przypominam sobie, że niczego mi nie brakowało, choć odszedłem sądząc, że coś mnie omija. Decyduję się na powrót, bo odkrywam, że nic i nikt nie jest w stanie zaspokoić moich pragnień i tęsknot. Wracam, spodziewając się ostrej reprymendy i kary. Decyzja o powrocie jest po mojej stronie, choć przychodzi, bo miłosierny Ojciec woła mnie swoją miłością i tęsknotą.

Są też powroty, na które nie mam siły. Odchodzę tak daleko, że sam nie potrafię wrócić. Jestem nie tylko zagubiony, lecz zgubiony. A mój grzech poranił mnie tak bardzo, że nie mogę nawet ustać na nogach. Wtedy Dobry Pasterz wyrusza na poszukiwania i szuka mnie tak długo, aż znajdzie. Nie traci nadziei, wołając mnie po imieniu. Aż w końcu znajduje… przez drugiego człowieka lub wydarzeniem, które nie miało prawa się wydarzyć.
 
Nie ma lepszego i gorszego powrotu. Nie ma tak, że jedno jest bardziej „po Bożemu”, a drugie tylko trochę. Ostatecznie przecież każdy powrót ma taki sam finał – kochające ramiona Miłosiernego Ojca – Dobrego Pasterza.  

Możesz również polubić…